„Nie wiem gdzie
Nie wiem jak
Czuje skrzydła
Niosą mnie jak ptak
Z góry widzę cały świat” Złe Psy
Pierwszy wspólny, rodzinny kontakt z Włochami (2019) przypadł nam niezmiernie do gustu. W związku z tym wybór kierunku tegorocznych wakacji nie był przypadkowy… Wyjazd w sobotę wcześnie rano z nadzieją, że młody człowiek najzwyczajniej w świecie prześpi część autostradowej trasy. Relacja poniżej.
Trasa w skrócie:
Długość: 2617 km
Czas podróży: 16 dni
Początek i koniec: Warszawa, Wilanów zone
Przebieg trasy: Piotrków Trybunalski – Częstochowa – Katowice – Ostrawa – Ołomuniec – Brno – Mikulov – Wiedeń – Graz – Villach – Tarvisio – Udine – Wenecja – Sottomarina – Wenecja – Udine – Tarvisio – Villach – Graz – Wiedeń – Mikulov – Brno – Ołomuniec – Ostrawa – Katowice – Częstochowa – Piotrków Trybunalski
Winiety: Czechy 400 czk, Austria 23 euro, Włochy 38 euro
SINABELKIRCHEN
Na spokojnie, w klimacie slow, który ostatnio preferujemy podczas wypadów. Chodzi o względny komfort podróży nas wszystkich. W trasie robimy przystanek na zabawę i nocleg na kempie w Austrii. Jest plac zabaw, małe jeziorko, kawałek plaży. Wszystko to, czego potrzebuje Adamo, aby w pełni się odprężyć i nabrać energii na kolejne nakręcanie kilometrów. Nocleg na samoobsługowym kempie blisko autostrady. 20 euro za nocleg. Warto mieć monety bowiem nimi płacimy za prąd. Niebywałe, że zaledwie 1,5 euro wystarczyło, aby zaspokoić nasz apetyty na energię elektryczną (w Polsce na ostatnim wypadzie na Kaszuby płaciłem 30 zł za dobę). Do tego prysznic 5 minut za 1 euro.
Jestem pozytywnie zaskoczony podejściem Adasia. Wychodzi na to, że najbardziej podróżą przejmowaliśmy się my, dorośli. Synek popłynął w podróży na bazie endorfin związanych z nową przygodą. Wiadomo… w mym umyśle powstają już różne nowe koncepcje 🙂 🙂 🙂 W chwili obecnej oficjalnie zaczynamy wakacyjną włoską przygodę. Adaś pojawia się na włoskim wybrzeżu Adriatyku po raz drugi. Za pierwszym razem miał niespełna kilka miesięcy… Biwakowaliśmy w okolicach Caorle. Tym razem stawiamy na Lagunę Wenecką. Docieramy na Camping Tredue, na którym jest już Wataha. 🙂 🙂 🙂
Jeśli chodzi o naszą bazę. Parcele w porządku. Sanitariaty akceptowalne. Na terenie basen i plac zabaw dla dzieci. Dostęp do przyległej do kempingu plaży. Jak dla mnie zbyt mało miejsca, aby rozłożyć się z kocem – przy małych dzieciach i naszym sposobie wypoczynku to nieco słabo. Często bardzo głośno z racji muzyki dobywającej się z plaży. Na samym kempingu męczący głośny megafon. Obsługa nastawiona na włoskojęzycznych Klientów. Wszystkie komunikaty, animacje jedynie w języku włoskim. Były dni że odechciewało się wejść do morza – wypływały nie tylko glony ale i niestety śmieci. Za to niemalże przez cały nasz pobyt towarzyszył nam wspaniały dźwięk cykad. Co do kosztów – w totalu za dzień w odniesieniu do naszej ekipy wyszło 48,10 euro.
Nie mogło zabraknąć grilla.
Generalnie świetnie, że Oli i Piotrkowi z Frankiem i Miśką chciało się do nas podjechać, by spędzić świetne chwile… Grunt to pozytywna energia.
CHIOGGIA / SOTTOMARINA
Nie bylibyśmy sobą… w końcu nie potrafimy usiedzieć na miejscu. Naszym podróżniczym łupem pada okolica określana mianem „małej Wenecji„.
I faktycznie coś w tym jest. Przyjemnie spacerowało sìę pośród licznych kanałków.
Miło było przysiąść przy Corso del Popolo, by raczyć sìę smakiem włoskiej pizzy i lodów.
Upał daje się nam we znaki nie mniej jednak ogarniamy pośpiesznie Katedrę Duomo. Jak również pozostałości dawnej bramy miejskiej.
Urlop to także czas na najważniejsze dla mnie projekty. Jestem niezmiernie wdzięczny za kolejne piękne chwile w ramach projektu ojciec i syn. Udajemy się na krótkie kręcenie korbą wyłącznie w męskim wydaniu. Dobra energia buzuje w powietrzu…
Objeżdżamy Sottomarinę. Chłoniemy tutejszy, rybacki klimat.
Finał w Chioggi na pysznych lodach.
DELTA PADU
W pełni wykorzystuję możliwości jakie oferuje mi platforma rowerowa i zabieram ze sobą dwa rowery. Oferuje to nie tylko możliwość pokręcenia solo, ale przede wszystkim z Synusiem. Chcę pokazać Adasiowi kolejne piękne rejony z perspektywy roweru. To także następny obiekt wpisany na listę UNESCO. Park Delty Padu (Parco Regionale del Delta Po) – bo o nim mowa – powstał w 1988 roku, usytuowany jest w regionie Emilia-Romagna. Rozpoczynam rowerową przygodę po okolicy wraz z Synem.
W promieniach słońca nakręcamy 73 km po delcie rzeki Pad.
Park Delty Padu – tutaj swe ujście znajduje najdłuższa włoska rzeka – Pad. Jest to jedna z najbardziej rozbudowanych delt w Europie. Ma powierzchnię ok 380 km2. Przy drugim podejściu rowerowym delektuję się buzującymi w krwiobiegu endorfinami wraz ze Szwagierkiem. Kręcę w poszukiwaniu harmonii, ciszy, wewnętrznego ukojenia. Na tropie ciekawych przygód. Na przeciw rowerowym wyzwaniom w całkiem nowych sceneriach. Rowerowe spotkania w toku…
Na swojej trasie spotykamy dziwny architektonicznie kościółek.
Wieża Opata (Torre Abate) – obiekt architektury hydrologicznej powstały w XVI wieku.
To była świetna przygoda zamknięta w nakręconych 128 km. Jest moc!!! W totalu włoskie kręcenie korbą stanęło na 227,5 km.
WENECJA
Zainspirowani poczynaniami Piotrka i Oli skierowaliśmy się w stronę miasta na wyspie, założonego w 452 roku. Wychodzi na to, że wkręcam się w klimat. Ostatnimi czasy było pływanie po Kaszubach, tym razem stawiamy na wody Laguny Weneckiej. Zaczynamy od promu pasażerskiego. Następnie autobusu z atrakcją wjazdu na prom samochodowy, po czym klasyczny tramwaj wodny. Swoją drogą to był ciekawy motyw na dojazd. Za 25 euro od osoby dorosłej (dzieci do 6 roku życia gratis) mogliśmy przemieszczać się różnymi środkami transportu. Finalnie dopływamy do Placu św. Marka. Udało się uniknąć rutyny w podróży. Pokonanie niemalże całej Laguny Weneckiej od Chioggi do Wenecji stanowiło nie lada gratkę dla całej naszej Ekipy. Zwiedzanie Wenecji z perspektywy tramwaju wodnego to świetna opcja. Zwłaszcza dla rodzin z dziećmi
Sama Wenecja zaś… nic się nie zmieniło od czasu, kiedy byłem tutaj ostatni raz. Niezmiennie zapiera dech w piersi.
To był dzień pełen wrażeń 🙂 🙂 🙂
O wspaniałej włoskiej kuchni można by rozprawiać i rozprawiać… My się po prostu codziennie delektowaliśmy tymi obłędnymi smakami… Ogromną wartość dodaną spędzenia urlopu we Włoszech stanowił włoski mental. Ta pogoda ducha, radość na licu, otwartość na innych. Brak pośpiechu, zarażanie pozytywną energią, swoista bezproblemowość… I ten spokój… taki głęboki, wewnętrzny… Dało mi to soczysty zastrzyk dobrej energii.
Miłość jest ponad…
podziałami, przesądami, szarą codziennością, wszelkimi barierami.
Bez względu na wymiar: partnerski, rodzicielski, braterski, przyjacielski.
Miłość buduje. Daje nadzieję.
Trudno w obecnej dobie o czystą miłość. Zepsucie, traumy, pokłosie czasów minionych bazujące na lichych fundamentach… W takim klimacie ciężko miłości rozwinąć skrzydła…Dlatego tym bardziej należy robić swoje…
Rodzina… pełną gębą. W każdym wymiarze, ze wszystkimi aspektami, z całym bagażem trosk i radości.
Lubię wracać w myślach do lekcji jakie wyciągnąłem z relacji z własnym Padre. Od dłuższego czasu imponował mi, że potrafił być ponad…
WIEDEŃ
Wakacyjne zwiedzanie zamykamy z przytupem. Byłem w Wiedniu w 2016 roku razem z Ekipą z Kapsa. Niezmiernie miło to wspominam. Wracając z włoskich wakajek czas na rodzinny wymiar. Camper plac stanowił świetną bazę wypadową do zwiedzania Wiednia. Sanitariaty w porządku, miejsce postojowe też. Bliskość autostrady i linii kolejowej robi robotę – w nocy w związku z tym dość głośno. Za naszą Ekipę, z przyłączem do prądu wyszło 58,50 euro za noc.
Penetrowanie Wiednia wyszło mocno spontanicznie – postawiliśmy na połączenie spacerowania z lokalną komunikacją miejską. Adasiowi raczej przydał Wiedeń do gustu – nieco ponad 11 km nakręciliśmy na nogach. 8 euro od osoby dorosłej i można przez 24 godziny przemieszczać się po Wiedniu ile dusza zapragnie. Bilet całodzienny dzieci do 6 lat gratis.
Kościół Wotywny (Votivkirche) – neogotycka świątynia z XIX w. wzorowana na francuskich katedrach gotyckich z XIII w. Upamiętnia cudowne ocalenie cesarza Franciszka Jozefa I z zamachu, którego usiłował dokonać anarchista Libeny.
Teatr Zamkowy (Burgtheater) otwarto w 1741 roku. Pierwotny gmach, wzniesiony za panowania Marii Teresy, zastąpiono pod koniec XIX wieku budynkiem w stylu włoskiego renesansu.
Ratusz (Rathaus) wzniesiony w XIX wieku w stylu neogotyckim.
Budynek parlamentu wzniesiono w XIX wieku. Adaś nie odpuścił nadarzającej się okazji i wrzucił do fontanny monetę udekorowaną własnym marzeniem.
Muzeum Historii Naturalnej (Naturhist Museum) otwarte w 1889 r. Dziś jedynie z zewnątrz, ale z pewnością zawitamy tutaj ponownie. Zwłaszcza, że także Adaś przejawiał wzmożone zainteresowanie tym muzeum.
Muzeum Historii Sztuki (Kunsthistorisches Museum) – jedna z największych na świecie galerii. Otwarta dwa lata po Muzeum Historii Naturalnej – 1891 r.
Hofburg – wiedeńska rezydencja władców Austrii od XIII wieku. Pałac robi wrażenie…
Opera Wiedeńska (Staatsoper). Rozpoczęła swą działalność w maju 1869 wystawieniem opery Don Giovanni Mozarta. Gmach w stylu neorenesansowym.
Belweder (Belvedere) – barokowy pałac księcia Eugeniusza Sabaudzkiego.
Koniecznie musiałem pokazać Adasiowi pomnik Johanna Straussa, autora walca Nad pięknym modrym Dunajem.
Kościół św. Karola (Karlskirche) uchodzi za jedną z najsłynniejszych barokowych budowli Europy. Świątynia wzniesiona w 1713 r po ostatniej z wielu epidemii dżumy.
Pomnik Johannesa Brahmsa.
Katedra św. Szczepana (Staphansdom) – duma i jeden z symboli Wiednia. Jedna z najstarszych świątyń w Austrii. Należy do największych świątyń europejskich, jej całkowita długość wynosi 107, zaś szerokość 34 metry.
Zwiedzanie Wiednia wieńczy dom, w którym mieszkał totalny geniusz muzyczny. Za nami Dom Mozarta (Mozart haus).
Serce przepełnia mi radość bowiem Synek jest już gotowy na kolejne projekty. Obserwując Go w trakcie wakajek po raz kolejny uzmysłowiłem sobie, że większość problemów istnieje wyłącznie w naszych umysłach i raczej się nie zadzieje w świecie realnym… Działamy Działamy dalej.