SZLAKIEM FREDDIEGO

Gdy jesteś całkowicie pochłonięty tym, co właśnie robisz, twoje myśli nie błądzą bez celu i czujesz się szczęśliwszy. Jesteś skupiony tylko na tym, co dzieje się w tej chwiliSpencer Johnson

Czas na finałowe przedsięwzięcie turystyczne obecnego roku kalendarzowego. Hasło przewodnie wyprawy: Pochwała relaksu i spokojnego zmierzania do celu. Szturmujemy kolejne fantastyczne miejsca. Jest 1:20 w nocy z piątku na sobotę. Adaś za chwilę skończy 13-sty tydzień swojego życia i właśnie zaczyna swoje debiutanckie tourne po Europie. Zapraszam na Śladami małych stóp w wakacyjnej odsłonie.

TYTUŁEM WSTĘPU:

Pasję – choć pociąga ona za sobą pewne ryzyko – trzeba uwolnić, jeżeli chce się dążyć do spełnienia jako człowiekPhilip Sheldrake

Z całą pewnością nie warto słuchać porad od ludzi, którzy sami dzieci nie mają – a takich na swojej drodze spotkacie wielu. Porady typu: bo u takich i owakich widziałam(em), to powszechny wątek. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że nie warto mówić o swoich nasiąkniętych ponadprzeciętną ambicją planach. No chyba, że interesują Cię komentarze typu: „dobra, dobra. Nie planuj. Zobaczysz, jak się dziecko pojawi…” „Wszystko się zmienia…” itp., itd. Poczyniłem ciekawą obserwację: osoby udzielające takich złotych rad same w sobie prowadzą stateczny tryb życia. A co do tego ma dziecko??? Do tej pory tego nie rozumiem. Jeśli rzeczywiście chcesz znaleźć potwierdzenie dla swoich wątpliwości – bo z pewnością je masz – szukaj ludzi, którzy prowadzą choćby zbliżony tryb życia, do tego, który Ty planujesz. Tymczasem zapraszam do zapoznania się z naszą pierwszą „dużą” wyprawą wraz z Adasiem.

DZIAŁAMY DZIAŁAMY:

Nie czekaj na wyjątkowe okazje. Łap małe okazje i czyń z nich wielkie Og Mandino

Ostatnimi czasy był film Bohemian Rhapsody
był koncert symfoniczny w Filharmonii Narodowej
było spotkanie w Wilanów zone, co obudziło podróżniczy zew.
W związku z tym pora na następny ruch w temacie. Czas zrealizować kolejne marzenie. W drodze muzyka Queen i nie tylko :-). Miejsce finałowe: Montreaux. Skoro jestem fanem Freda nie może mnie tam zabraknąć…

Trasa w skrócie:
Długość: 3844 km
Czas podróży: 16 dni
Początek i koniec: Warszawa, Wilanów zone
Przebieg trasy: Stryków – Wrocław – Zgorzelec – Drezno – Norymberga – Montreux – Mediolan – Werona – Caorle – Udine – Tarvisio – Sankt Michael– Salzburg – Wiedeń – Brno – Ołomuniec – Ostrawa – Gliwice – Częstochowa – Piotrków Trybunalski – Mszczonów

ETAP I – W DRODZE PO KOLEJNE MARZENIE:

Cała siła, której potrzebujesz jest w Tobie i czeka, abyś nią mądrze wykorzystałOg Mandino

Pierwszy turystyczny postój realizujemy w Dreźnie. Mieście doszczętnie zniszczonym podczas II Wojny Światowej. Niewątpliwie jest to miejsce pełne kontrastów. Z jednej strony metropolia, która podniosła się z gruzów, z drugiej zaś daleka od niemieckiej koncepcji ordnung.

Orszak książęcy” robi duże wrażenie. Zdobi zewnętrzną ścianę gmachu „Langer Gang”. Malowidło stanowi największy na świcie ceramiczny obraz ścienny. Ma 101,90 metrów długości i 10,51 metrów wysokości. Upamiętnia 800-letnią historię władców z dynastii Wettynów, władających Saksonią.

Zwinger – po wejściu na dziedziniec pod człowiekiem uginają się kolana. Rozmach tego rokokowego zespołu pałacowego robi wrażenie. Nie dziwi fakt, że jest zaliczany do najbardziej znaczących budowli późnego baroku w Europie. Pałac został zbudowany na polecenie Króla Polski: Augusta II Mocnego, elektora Saksonii. Stanowi obecnie symbol Drezna.

Semperoper – budynek drezdeńskiej opery.

Kościół Marii Panny – monumentalny kościół barokowy na Nowym Rynku. Jeden z najbardziej znanych i rozpoznawalnych zabytków protestanckiej architektury sakralnej. Największy na świecie obok katedry w Strasburgu budynek wzniesiony z piaskowca.

Grosser Garter – największy park miejski w Dreźnie. Pierwotne założenie w stylu barokowym, wielokrotnie przebudowywane. Obecnie sprawia wrażenie zapomnianego. W ciepły dzień, podczas którego spacerowaliśmy, zorientowaliśmy się, że służy mieszkańcom jako miejsce ucieczki od betonowej pustyni.

Będąc w Dreźnie koniecznie należy skosztować wursta. 🙂 Ponownie przypomniałem sobie, że jego smak nie powala…

Nocleg spędzamy pod Dreznem: Campingplatz Rehbocktal. Bardzo kameralny kemping, atmosfera wręcz rodzinna. Czysto, schludnie, sympatyczny personel. Zadowalająco. 37 euro / 4 dorosłe osoby, razem z prądem (opłaty za niemowlaka nie pobierają). Szkoda, że płynąca w pobliżu Łaba odseparowana jest ruchliwą ulicą. Niby szczegół, ale jednak…

Druga turystyczna destynacja u naszych zachodnich Sąsiadów to Norymberga, która także podzieliła wojenny los Drezna.

Górujący nad miastem zamek nie umknął naszej uwadze. W związku z niewielką ilością czasu skupiliśmy się wyłącznie na nim. Ten monumentalny kompleks składa się z 3 budowli: zamku cesarskiego, zamku burgrabiego i zamku miejskiego. Robi to duże wrażenie. Z pewnością warto będzie tutaj wrócić, aby na spokojnie pooddychać wonią miasta.

Nocleg spędzamy na See-Camping Langlau w cenie 43,35 euro / 4 osoby, razem z prądem (tutaj także nie pobierają opłat za niemowlaka). Duży kemping z bogatą infrastrukturą, przystosowany do pobytu dla rodzin z dziećmi. Zaskakująco duże parcele. Usytuowany nad samym jeziorem.

Wrażenia, co do pobytu u zachodnich sąsiadów nieco mieszane. Pękł mocno nadmuchany balon. Poruszając się autostradami nagminnie mieliśmy problemy z dostępem do internetu (mimo dwóch różnych sieci komórkowych). Brak możliwości zrealizowania płatności kartą na kempingu, czy też recepcje zamykane wcześnie (rekordzista zamykał o 17:30) mocno zdziwiły. Okazuje się, że precyzyjna machina niemiecka ma także wady… Planując podróż z małym dzieckiem z pewnością warto mieć to na względzie.

Tymczasem już za chwilę…

ETAP II – SMAK ZREALIZOWANEGO MARZENIA

Jedyną porażką jest przestać próbować. Ci, którzy próbują, zawsze osiągają sukcesOg Mandino

Po opuszczeniu Niemiec kierunek może być tylko jeden. Stolica riwiery szwajcarskiej: Montreaux.


Emocje rosną bowiem po raz pierwszy w życiu rozgrywa się moja turystyczna przygoda na terenie Szwajcarii. Mimo dużej ceny (40 franków) decydujemy się na przemieszczanie autostradami. Szkoda, że Szwajcarzy nie proponują krótkoterminowych winiet.

Już sam wjazd do Montreaux wywarł na mnie ogromne wrażenie. Widoki po prostu zapierają dech w piersi. Krajobrazy mogą inspirować wrażliwe dusze. Stanowią pokarm dla serc i umysłów. Już na tym etapie podróży nie dziwi mnie wybór tej lokalizacji przez Freddiego.

„... it’s all so beautiful
Like a landscape painting in the sky
Mountains are zooming higher
Little girls scream and cry
My world is spinnin’, and spinnin’
It’s unbelievable
Sends me reelin’
Am I dreamin’…
Am I dreamin”…?
Oooh – it’s bliss.”

W związku z tym, że trasa była długa i wyczerpująca jedziemy od razu na kemping. To było dobre posunięcie logistyczne bowiem pierwszy, wytypowany w drodze, jest całkowicie zapchany. Trzeba jechać na kolejny. Na całe szczęście mieliśmy plan B. Finalnie trafiliśmy na Camping Moratel. Cena 38 franków / 4 osoby wraz z przyłączem do prądu (bez dodatkowych opłat za niemowlaka). Sanitariaty czyste, położenie nad samą wodą. Bardzo silnie wiejący wiatr uniemożliwiał jakiekolwiek działania zewnętrzne z Adasiem. Harmonię natury niestety zakłócał pobliski pociąg.

Ciężko okiełznać buzujące emocje, ale pomnik musi poczekać jeszcze jeden dzień… Za to kempingowy krajobraz rekompensuje wszystko.

Uciekając przed brytyjskim fiskusem Freddie Mercury spędził wiele chwil w Montreaux. Wg mnie na własne oczy należy spostrzec figurę człowieka legendy znajdującą się nad Jeziorem Genewskim, autorstwa czeskiej rzeźbiarki Ireny Sedleckiej. Obowiązkowa destynacja na podróżniczej mapie każdego fana.

Pompeczka w takim miejscu liczy się podwójnie.

Pełnią szczęścia było odwiedzenie Queen The Studio Experience mieszczącego się w budynku kasyna. Fan Queen z pewnością spędzi tu trochę czasu bowiem wbrew pozorom gromadzi ono nieco gadżetów. A sala odsłuchowa z makietą potężnego stołu mikserskiego to prawdziwy rarytas. Królowa nagrała tutaj 7 albumów. Począwszy od Jazz a na Made in heaven skończywszy.

Tak jest!!! Odpływam

Jak się zwykło mówić: podróże kształcą. Dowiedziałem się, iż 4.12.1971 stanęło w ogniu tutejsze kasyno. Pożar szalał całą noc, a nad wodami jeziora unosiły się kłęby dymu. Zainspirowało to Deep Purple, którzy byli świadkiem tego zdarzenia, do napisania utworu Smoke on the water.

Za mną podobno miejsce, w którym Ekipa Queen wynajmowała apartamenty podczas pobytu w Montreaux. Z pięknym widokiem na Jezioro Genewskie.

Żegnając Szwajcarię odwiedzamy Chateau de Chillon – średniowieczny zamek obronny (najstarsza pisemna wzmianka o zamku datowana jest na rok 1150), wzniesiony na skalnej ostrodze wrzynającej się w wody Jeziora Genewskiego. Był to strategiczny punkt dowodzenia na szlaku pomiędzy północą i południem Europy.

Dochodzę do wniosku, że to najbardziej urokliwy zamek, jaki do tej pory oglądałem, mimo że odbudowany. A mam ich kilka w swoim turystycznym portfolio.

Urzeka otwartość na innych, życzliwość i pogoda ducha Szwajcarów. Przez dwa dni nie spotkaliśmy się z ani jednym przejawem negatywnego podejścia do życia. Coś pięknego. A infrastruktura, którą posiadają może stanowić przykład.

Czuję się mega radosny. Przez me wnętrze przepływa strumień wzburzonej energii. Tak smakuje następne zrealizowane marzenie. Teraz z pełnym poziomem satysfakcji mogę kontynuować wakacje przemierzając kolejne kilometry. Pora obrać długo wyczekiwany kierunek: WŁOCHY.

ETAP III – WAKACYJNY RELAKS:

Podróżować to odkrywać, że wszyscy się mylą co do innych krajówAldous Huxley

Granicę między Szwajcarią a Włochami pokonujemy Grand-Saint-Bernard le tunnel. Drogi, jak jasny pieron (26,90 euro), ale robi wrażenie. Generalnie rzecz biorąc sporo emocji niosło ze sobą pokonywanie drogi wiodącej ku Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda (2469 m n.p.m.) – najwyższego punktu historycznego transalpejskiego szlaku (Via Francigena), którym pielgrzymi z Anglii i Francji pielgrzymowali do Rzymu. Pegaz miał pole do popisu…

Startujemy od razu na ostro. Atakujemy Mediolan, który jest 2 co do wielkości miastem we Włoszech (po Rzymie). Światowa stolica mody i finansowo-gospodarcze centrum Włoch odkrywa przed nami swoje sekrety. A jest co penetrować bowiem miasto zostało założone przez plemię celtyckie już w IV w p.n.e.

Nocleg spędzamy na Camper Parking Area – New Park Milan. Wychodzi 30 euro / 4 osoby dorosłe z prądem (tradycyjnie niemowlę nie jest liczone). Niemalże idealne miejsce jeśli chodzi o dojazd do centrum miasta. Właściciel kempingu przejawia bardzo dużą życzliwość. Podwiózł nas nawet busem do stacji kolejowej (nieco ponad kilometr) skąd w przeciągu kilkunastu minut dostajemy się do centrum. Część na kemping wydzielona trochę z boku na parkingu dla camperów. Dostęp do łazienki i natrysków. Przelotowo, by zwiedzić Mediolan warto się zatrzymać. Dłuższy pobyt raczej nie wchodzi w grę.

Odwiedzając Mediolan nie sposób pominąć refektarza klasztoru Dominikanów przy bazylice Santa Maria delle Grazie (bilety kupiliśmy już 2,5 miesiąca przed planowaną wizytą). Podziwiamy Ostatnią Wieczerzę Leonarda da Vinci. Fenomenalny fresk namalowany przez Mistrza między 1494 a 1498 rokiem zachwyca naturalizmem. Totalny kontakt ze sztuką na najwyższym poziomie. W maksymalnym stopniu wykorzystujemy 15-ście minut, jakie można spędzić podziwiając to dzieło. Rzecz jasna zawarte na liście UNESCO.

La Scala – jeden z najsłynniejszych teatrów operowych świata.

Odwiedzamy także Galerię Wiktora Emmanuela II – jedno z najstarszych i najsłynniejszych centrów handlowych na świecie. Będąc na miejscu warto zobaczyć bowiem robi wrażenie.

Katedra Narodzin św. Marii w Mediolanie (Duomo St. Maria Nascente di Milano) należy do największych kościołów na świecie (długość 157 m, szerokość 93 m). Budowlę obecnej świątyni rozpoczął w 1386 książę Gian Galeazzo Visconti. Pozytywnie zaskoczyło mnie podejście Włochów. Jeśli podróżujesz z niemowlęciem nie stoisz w kolejce po bilety. Warto zgłosić się do obsługi po preferencyjny kupon. Nawet do zwiedzania przechodzi się przez inne barierki. Dzięki Synkowi poczułem się jak VIP. 🙂 Generalnie rzecz biorąc gdziekolwiek byśmy się nie pokazali Adaś wzbudzał spore zainteresowanie. Zwłaszcza u płci pięknej, choć nie tylko…

Castello Sforzesco – ceglany zamek z XV wieku, na planie kwadratu z dziedzińcem w środku, otoczony murem z blankami i narożnymi basztami. Posiada suchą fosę.

Czuć gwar miasta. Mediolan funkcjonuje na bardzo dużych obrotach. My natomiast delektujemy się najprostszymi rzeczami, bo przecież o to w życiu chodzi, aby łapać „nieuchwytne” chwile. Adaś po raz pierwszy jedzie pociągiem, autobusem. Z każdym upływającym dniem wykonuje milowe kroki w swoim rozwoju.

Konsumujemy typowo włoskie potrawy, z własnoręcznie, na miejscu wykonywanym makaronem (Miscusi). Rewelacja. Uciekając się do kolokwializmu: niebo w gębie.

Kierujemy się w stronę Werony, jednego z bogatszych miast północnych Włoch. Pora zaliczyć kolejne zabytki wpisane na prestiżową listę UNESCO, a przede wszystkim zobrazować sobie twórczość Shakespear’a.

Nocleg na świeżo wybudowanym kempingu. Camping Verona Village to koszt 40 euro / 4 dorosłe osoby wraz z prądem oraz taksą klimatyczną . Plus to, co się zużyje wody. Dobra infrastruktura choć brakuje wydzielonego miejsca do pielęgnacji niemowlaków. Kostka na parceli to też nie jest mój ulubiony motyw, ale nie będę się czepiał. Z pewnością duży minus za brak możliwości wbijania śledzi przez co do Pegaza nie można było dołożyć dostawki.

Zwiedzając miasto Romea i Julii. Leniwie przechadzamy się po uliczkach miasta miłości.

Tak. Miłość jest wiecznie żywa… Za nami osławiony balkon w gotyckiej kamienicy przy Via Cappello 23 (Casa di Giulietta).

Starożytność zawsze mnie fascynowała. Wreszcie na turystycznym szlaku pojawia się łakomy kąsek. Wybudowana w latach 40-stych Arena jako miejsce igrzysk olimpijskich była również miejscem spotkań średniowiecznych prostytutek, służyła jako wysypisko śmieci, by finalnie objawić się jako budynek opery. Ten amfiteatr z czasów rzymskich był trzecim pod względem wielkości, po Koloseum i Kapui, lecz najlepiej zachowany. Dzięki temu, że Arena przetrwała trzęsienie ziemi dziś możemy podziwiać jej piękno.

Zamek Castelvecchio (XIV w.) to średniowieczna forteca władców Werony.

Na zdjęciu zamek wraz z mostem Scaligero.

Skoro jesteśmy we Włoszech nie mogło zabraknąć pizzy. Pochłaniamy duże ilości tradycyjnej włoskiej kuchni. Dokonując wyboru restauracji warto zwracać uwagę, jak dużo doliczają sobie od osoby za serwis, tzw. coperto. Kwoty są różne. Płacąc rachunek można się mocno zdziwić.

Nasze ścieżki chwilowo się rozchodzą, by we właściwy sobie sposób naładować akumulatory. Sztuką jest, by tak organizować sobie czas, aby każda ze stron wchłonęła przynależne sobie minimum 100% satysfakcji. A marzenia należy realizować…

Pora na kilka dni stacjonarnego odpoczynku. Na tydzień zaszywamy się na jednym z włoskich kempingów, aby delektować się wakacyjnym lenistwem. Spędzamy intensywnie czas ze sobą.

Zakotwiczamy na Green Camping Altanea. Fajne parcele naszpikowane wręcz drzewami. Dobra infrastruktura, z dużą ilością cienia rekompensują kilkaset metrów, które trzeba pokonać aby pojawić się nad Adriatykiem. W mojej opinii to doskonałe miejsce by skryć się z małym Podróżnikiem przed agresywnym słońcem. Koszt 35,40 euro / 2 osoby dorosłe (tradycyjnie Adaś nie był liczony) wraz z podłączeniem do prądu oraz taksą klimatyczną.

Pierwszy kontakt Adasia z Morzem Adriatyckim.

Typowo wakacyjny czas.
Można pomyśleć.
Odpocząć.
Poczytać książkę.
No i rzecz jasna planować kolejne eskapady…

Piotruś Pan wiecznie żywy. W piątek miałem czas, aby gonić swój cień. Przypomniałem sobie ile ta czynność może sprawiać frajdy.

Okazuje się, że dotychczasowe wrażenia dotyczące spędzania czasu w hamaku mogą być diametralnie różne. Zwykłe czynności przyprawione zostają szczyptą magii. Magii miłości…

Skoro tak dużo debiutów. Musiał się pojawić i taki… Uciekamy z plażingu bo goni nas burza. Adaśko zalicza na kempie swoje pierwsze w życiu wyładowania atmosferyczne.

Caorle to bardzo klimatyczna miejscowość. Przekonaliśmy się o tym osobiście. Relaks w pełnym wydaniu podczas spaceru tutejszą promenadą.

Lokalizacja Santuario della Madonna dell’ Angelo robi wrażenie.

Duomo Santo Stefano – świątynia zbudowana około 1038 roku. Posiada charakterystyczną dzwonnicę.

Po kilku dniach na kemping dojeżdżają do nas Marta i Tomek. Ekipa ponownie w komplecie. Trochę było mi już tęskno.

Można kontynuować van life. W pełnej krasie.

Włochy to także… lody 🙂 🙂 🙂

ETAP IV – WRACAJĄC KU RZECZYWISTOŚCI:

Dojrzałość to równowaga między odwagą i rozwagąStephen R. Covey

Po tygodniowym wylegiwaniu się dosiadamy Pegaza, by zacząć podróż powrotną w stronę Polski. Starczy tego zastoju. Pora ponownie się przewentylować.

Tym razem kierujemy się w stronę Austrii (9,20 euro winiety po Austrii plus 12,50 euro za przejazd odnowionymi tunelami). Żegnamy się z Włochami. Polski portfel odczuwał jazdę włoskimi autostradami. Nasza eskapada wyniosła nas 84 euro za same przejazdy (licząc ze wspomnianym wcześniej tunelem). Nie mniej jednak przy pokonywanych dystansach i małym Podróżniku na pokładzie nie wyobrażam sobie tego inaczej. Bogatsi o pokonane kilometry wraz z Adaśkiem dopiero w przyszłości pozwolimy sobie na inne rozwiązania.

W odwiedzanym przez nas Salzburgu, rodzinnym mieście Mozarta, znajduje się jeden z największych zamków średniowiecznych w Europie.

Twierdza oraz zabytkowe centrum miasta to nasz następny przystanek na szlaku Unesco. W końcu miło upiec kilka pieczeni na jednym ogniu. Można zarówno odpoczywać, jak i odhaczać kolejne zabytki na swojej liście. Warto już na wstępie podkreślić, iż Salzburg to bardzo klimatyczne miasto idealnie wpasowane w otaczający je krajobraz. Pierwszymi osadnikami na tym terenie byli Celtowie. Nazwa oznacza „zamek solny” i została nadana miastu przez Św. Ruperta.

To właśnie tutaj (dom Hagenauera) urodził się muzyczny geniusz. Wiedeński klasyk Wolfgang Amadeus Mozart. Cieszy mnie fakt, że udało nam się dotrzeć także i do tego miejsca. Znajdujemy się an Getreidegasse 9.

Kolejne miejsce związane z Mozartem to dom, w którym pracował.

Zamek Hohensalzburg dumnie góruje nad miastem na wzgórzu Festungsberg. Jego budowę rozpoczęto w 1077 roku.

Nie można było pominąć tego miejsca. Za mną fontanna prezentująca Pegaza 🙂 🙂 🙂

Odwiedzamy także Mirabell Palace.

Mrok kryje się w każdej duszy. Kwestia dokonywania właściwych wyborów.

Nocleg ponownie na placu dla kamperów. Campning Kaserne wyniósł 22 euro / 4 osoby dorosłe wraz z dostępem do prądu. Miły i uczynny personel. Czyste sanitariaty. Kemping, jak dla mnie, wyłącznie na jedną noc, idealnie wgrał się w schemat naszego zwiedzania z racji bliskiej odległości od starego miasta.

Ostatnie chwile w Austrii

Wjeżdżamy do Czech (opłata za winiety 310 koron czeskich) Przejazd przez Brno zainspirowany był tutejszymi stekami. Pamiętam ich fenomenalny smak, kiedy byłem tutaj podczas wyjazdu służbowego z firmy Kaps. To dobry motyw, by zwieńczyć naszą kulinarną podróż.

Ostatnia noc w trasie wypada na kempingu pod Brnem. Na Autokemp Chudcice płacimy 21 euro z dostępem do prądu za 4 osoby dorosłe. Kemping z wiekowymi sanitariatami, ale wszędzie czysto i zadowalająco. Cisza, spokój. Nad ranem słychać odgłosy dzikiego ptactwa. Dobre miejsce na jeden nocleg będąc w dłuższej trasie. Dobiega końca pierwsza europejska przygoda Adasia. Coś się kończy, aby można było skupić się na kolejnych przedsięwzięciach.

Teraz pozostaje obrać kierunek na Wilanów zone i zamknąć naszą wakacyjną przygodę.

PODSUMOWANIE:

Jeśli masz odwagę zacząć, to masz odwagę odnieść sukcesMel Robbins

Dużym wsparciem w całej wyprawie było zaangażowanie Marty i Tomka. Dzięki wspólnej synergii działań mieliśmy możliwość odwiedzenia znacznie większej ilości miejsc. Kilometry pokonywaliśmy we wspaniałej atmosferze, a turystyczne obycie naszych Kompanów ustrzegło nas przed popełnieniem kilku błędów, które mogły by być kosztowne. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że w Rodzinie tkwi siła. A o to w końcu w tym wszystkim chodzi.

Rzeczywiście, podróżując z noworodkiem nie da się wszystkiego idealnie zaplanować, ale można umiejętnie lawirować pomiędzy porą karmienia a odpoczynkiem. Podchodząc konstruktywnie do wyzwań, jakie stawia nam codzienność możemy w dużym stopniu realizować nasze pierwotne założenia. Jestem bardzo zadowolony z debiutanckiej wyprawy wakacyjnej. I co najważniejsze udowodniłem sobie, że razem z Adaśkiem mogę spełniać własne pasje.

Jeśli chodzi o Włochy planujemy wracać tutaj jeszcze WIELOKROTNIE. Zrealizowana przygoda jedynie zainicjowała nasz romans z tym pięknym krajem. Północne szlaki po Półwyspie Apenińskim stanowiły dla nas bramę ku nowym podróżniczym wyzwaniom. Trzeba tylko będzie zagłębić temat kart bankomatowych bowiem w wielu miejscach (np. na autostradzie) ich system nie honorował mojej karty z Kantoru walutowego Alior banku.

Natomiast kolejny zaplanowany punkt na szlaku: „śladem Freddiego” to … Zanzibar. Szykujemy się do realizacji tego, jak dla nas największego podróżniczego projektu. Będzie się działo. Szczegóły wkrótce.

NAJWAŻNIEJSZE TRIPOWE PRZESŁANIE:

Zadbaj o to, aby przez cały czas działo się coś, co przybliża cię do realizacji twojego planuZig Ziglar

Dziecko…
… to nowa przygoda,
… to wspaniałe odkrywanie otaczającego nas świata w całkowicie innym wymiarze,
… to wyzwanie,
… to inspiracja do tego, by czerpać z życia jeszcze więcej,
… to całkowite otwarcie się na nowe rzeczy,
… to jazda bez trzymanki,
… to dopiero jest wyjście z własnej strefy komfortu,
… to przede wszystkim MIŁOŚĆ!!!

Stąd też nie zamykajcie się w domach,
nie słuchajcie „życzliwych” głosów podpowiadających, że …
z całego serca życzę Wam, abyście dalej po prostu, zwyczajnie robili swoje.
A My tymczasem Działamy Działamy dalej. Gdy powiedziałem Adasiowi o kolejnej planowanej wyprawie uśmiechnął się od ucha do ucha. 🙂

Tak. Tego oczekiwał Piotruś Pan. Z poczuciem spełnienia powoli żegnam się mentalnie z wakacyjnym szlakiem Śladami Freddiego. Świat stoi przed nami otworem…

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

3 myśli w temacie “SZLAKIEM FREDDIEGO

  1. Pingback: BIEG POWSTANIA WARSZAWSKIEGO | Inspirując do działania...

  2. Pingback: LITEWSKIE KLIMATY | Inspirując do działania...

  3. Pingback: "28" | Inspirując do działania...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *