„Na największym nawet globusie sławna Puszcza Białowieska zajmuje tyle miejsca, co czubek igły. W tej mikrokropce leży jedyna na planecie, odwieczna ostoja około 500 ssaków nieomal wymarłego gatunku.” Simon Kossak
Projekt Małopolska w solo wykonaniu był epicki. Nie mniej jednak to dziś czuję się kompletny. Na pokładzie Pegaza mam cały swój świat. Jeszcze tylko mrucząca melodia silnika i góry mogę przenosić. Ahoj przygodo!!! Pierwszy weekend kalendarzowego lata witamy na Podlasiu. Pośród magicznej natury. Najważniejsze, że razem. W końcu razem najlepiej!!! Relacja poniżej.
Kolejny park narodowy wpisany na naszą turystyczną listę. Rezerwat Pokazowy Żubrów stanowił ciekawy wariant na poznanie tych majestatycznych zwierząt. Ryś i Żbik poukrywały się w swych zagrodach. Chociaż udało nam się je wypatrzeć.
Nie zabrakło także innych mieszkańców tutejszych okolic. Choć nie tylko…
Mój ukochany. Najbardziej fascynujący. Wilk
Żubroń – krzyżówka bydła domowego z żubrem. Pierwsze osobniki w 1847 roku wyhodował Polak Leopold Walicki. Zwierzę robi wrażenie.
Chwila na oddech na placu zabaw.
W drodze do Pegaza odprowadził nas dziki mieszkaniec Puszczy Białowieskiej. 🙂 🙂 🙂 Białowieski Park Narodowy ponownie wywarł na nas pozytywne wrażenie. Wrócimy tu…
Przystajemy na regionalne jedzonko (Biesiada). Kartacze w porządku, choć dla nas nieco zbyt słone. Dobra obsługa. Przyjemny przystanek w trakcie naszego wypadu, by napełnić brzuchy smaczną strawą.
Docieramy na kemping Królowa Woda. Życzliwy, profesjonalny i uśmiechnięty personel. Smaczne, domowe jedzenie. Cichy, spokojny kemping z dostępem do jeziora. Sanitariaty czyste, regularnie sprzątane. Na terenie wyznaczone sektory dla biwakowania. Dobrowolność w wyborze miejsca. Świetnie spędziliśmy tutaj 4 rodzinne dni. Mały plac zabaw dla dzieci. Wypożyczalnia rowerków wodnych, łódek. Wspaniałe miejsce dla miłośników natury. Można jej tutaj intensywnie doświadczyć zmysłami. Spokojnie. Pośród ptasich serenad, szumiących drzew. W harmonii z naturą. Tak, jak lubię.
Jako pierwsza rundka wokół Jeziora Sajno. Część po szlaku green velo. Przyjemnie łapało się wiatr we włosy kręcąc korbą na Silexie (z wizytą na poczcie) wyszło prawie 31 km.
Na następny dzień objechałem jeszcze Jezioro Białe Augustowskie. Z ciekawymi przystankami. Rozpocząłem od architektury drewnianej i tzw. willi prezydenta Ignacego Mościckiego wybudowanej w 1934 roku.
Nie mogłem odmówić sobie Gołej Zośki nad Jeziorem Rospuda. Najbardziej do gustu przypadła mi legenda, iż jest to pomnik upamiętniający dziewczynę z ludu, która w noc Świętojańską puszczała wianek na dobra wróżbę miłosną. Wianek utknął w trzcinach gdy Zośka weszła do wody by go wypchnąć, utonęła… Życie… ludowe legendy…
Bez zbędnego napinania się. W spokojnym tempie, aby naładować akumulatory. Swoją drogą człowiekowi towarzyszy miłe uczucie, gdy nagle wyjeżdża w teren który już penetrował . Fajny kemp, na którym stacjonowaliśmy jakiś czas temu (Camping Camp Zatoka). Kierowcy w Augustowie jakby totalnie zżyli się z rowerzystami. Prezentują wysoki poziom kultury na drodze. Łącznie ze zwalnianiem w miejscach gdzie unosi się kurz. Drugie podejście i nakręcone 35 km Za mną Jezioro Białe Augustowskie.
Tutaj można się oderwać od rzeczywistości. Od pogoni codzienności. Od tej rwącej mantry wiecznego spieszenia się.
Czas wartko płynie. Pierwsze kartki wypisane przez Adasia. To była… niezła zabawa. Synek konsekwentnie wypisał wszystkie.
Skupienie się na hobby rewelacyjnie wpływa na odzyskanie poczucia równowagi i harmonii. W dużym stopniu zwalcza stresy codzienności. Na Silexie nakręcone 65,5 km. Pegazem pękło 696 km.
Wszystko świetnie, tylko te nieszczęsne korki w trakcie powrotu z długiego weekendu. Nie mniej jednak niezmiennie Działamy Działamy dalej.