BRWINÓW

Kiedy człowiek boi się coś zrobić, wtedy wie, że żyje. Ale kiedy człowiek nie robi czegoś tylko dlatego, że się boi, to wtedy jet martwyWilliam Faulkner

Biznes ogarnięty można zatem przewietrzyć się na Irbisie i poczuć wiatr we włosach, tym samym symbolicznie zainicjować dłuuuugi weekend majowy. W ramach projektu związanego z Warszawską Obwodnicą Turystyczną kręcę korbą do Brwinowa. Relacja poniżej.

W drodze przystaję w Magdalence. Czas na refleksję i odwiedzenie kolejnego miejsca pamięci po działaniach niemieckich okupantów. „Walka o wolność gdy się raz zaczyna z krwią ojców spada dziedzictwem na syna”. Jak przeczytałem: miejsce uświęcone męczeńską krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny. Tu w dniu 28.05.1942 roku hitlerowcy rozstrzelali 223 osoby.

Uwielbiam kręcenie korbą w takich okolicznościach przyrody.

Brwinów – obecnie miasto – drzewiej założona przed XV wiekiem wieś rycerska. Pałac wzniesiono w 1936 r dla rodziny Wierusz-Kowalskich. Nawiązuje do klasycyzmu. Zniszczony i ograbiony przez niemieckich najeźdźców. Także i tutaj odcisnęli swoje niszczycielskie piętno. W chwili obecnej pięknie odrestaurowany (widziałem jedynie z zewnątrz) a do tego świetna przestrzeń w otaczającym go parku.Wspaniałe miejsce na rodzinny wypad.

Na kilka chwil wstąpiłem do tutejszego Ogrodu Botanicznego i już wiem, że wrócę z Adasiem.

Uroki konsumpcji podczas kręcenia korbą. 🙂 Ja to po prostu uwielbiam.

Przystanąłem na kilka chwil przy cmentarzysku tramwajów, które kiedyś już odwiedziłem.

W drodze powrotnej do domu ogarnął mnie sentyment. W związku z czym zrealizowałem dwa przystanki. Pierwszy na Szczęśliwicach. W trakcie dłuższych wizyt u Dziadków to był stały punkt programu. Spacer, jak to mawiała Babcia, na Glinki. Dziś już jestem bogatszy o wiedzę, iż tutejsza górka, na której obecnie znajduje się m.in. stok narciarski usypana została, podobnie jak Kopiec Powstania Warszawskiego z gruzów, które pozostawili za sobą Niemcy opuszczający Syreni Gród.

Drugi zaś pod Stodołą. Wspominki dotyczące odbytych tutaj koncertów rozgrzewają serce…


Dziś na liczniku wybiło 77,5 km. Klasycznie już można by rzec: na Irbisie kręciło się przyjemnie. Bez presji czasu, pogoni za codziennymi obowiązkami. Idealne wejście w majówkę. Jeszcze tylko spakować Pegaza i wreszcie ruszamy na przeciw kolejnej przygodzie. Przebieram nogami z radości. Działamy Działamy dalej.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *