URSYNÓW, URSYNÓW, URSYNÓW!!!

Jeśli wewnątrz jest tak ładnie jak na zewnątrz, to zdaje się ludzie będą zadowoleni; Budujecie na lata, chodzi o to, żeby ci, którzy będą tu mieszkali za 20 – 30 lat, nie mówili źle o wasEdward Gierek 13.01.1977

Startujemy… Pierwszy raz w tym sezonie. 🙂 To nasz wspólny projekt. Pisząc wspólny mam na myśli fakt, iż Adaś mocno domagał się wspólnego kręcenia korbą w układzie – ja kręcę, On siedzi w foteliku. 🙂 🙂 🙂 Jak już nie raz pisałem: mi dwa razy pewnych kwestii powtarzać nie trzeba. Nigdy. A w ukochanym projekcie Ojciec i Syn tym bardziej. Plan wycieczki, w mocno sentymentalnym wymiarze, wykrystalizował się po zaznajomieniu się z pozycją Mariusza PrządkaSekrety Ursynowa„. Z każdą przeczytaną stronicą nasilały się w mym umyśle wspomnienia z dzieciństwa, okresu gdy byłem nastolatkiem, czy już dojrzałym mężczyzną. Czas pokazać Dziedzicowi Ursynów moimi oczyma. Dla mnie Ursynów magiczny, pełen pozytywnych emocji, nieprawdopodobnych wibracji. Wypełniony chwilami z mojego dotychczasowego życia. Czas na pierwszą odsłonę, poniżej krótki wycinek wiążący się z wybranymi kilkoma miejscami. W końcu 2023 to rok przepełniony sentymentem w różnym wymiarze. Relacja poniżej.

Nie mogłem wystartować z innego miejsca. Na ten moment, punkt na szlaku między moim obecnym miejscem zamieszkania a właściwym domem rodzinnym na Warchałowskiego. Nie mniej jednak właśnie tu przyszedłem na świat. Na II piętrze ul. Grzegorzewskiej 6 m 82 (Rodzice zamieszkali tu w 1980 roku; Karola urodziła się jeszcze na Ochocie). Tu także, Tata razem z sąsiadem, walczyli z systemem ograniczającym konsumpcję alkoholu i wspólnymi siłami pędzili bimber… Kolejny adres w obrębie Ursynowa zainicjowany był potrzebą braku miejsca, gdy na świat przyszła Marta. Ciężko w układzie 2+3 funkcjonować w dwupokojowym mieszkaniu… Gdzieś z tyłu głowy pojawiają się mgliste urywki rodzinnych spacerów, aby obejrzeć nowe mieszkanie… A może to tylko moja wizualizacja na bazie opowieści Rodziców???

Podwórkowe zabawy wypełnione ganianiem po placach budowlanych, m.in. na gonitwach z robotnikami. Drewniane wozy, gdzie koczowali i te plakaty z „gołymi babami”. Piłka nożna wpadająca do zaprawy cementowej, wapna i innych materiałów budowlanych… Gdziekolwiek człowiek się nie rozejrzał tam miał miejsce plac budowy…

Wieczny brak w dostępie do wody. Ciągłe napełnianie wanny, by się zabezpieczyć. Kursy z wiaderkiem po wodę do cystern. Zimą brak ogrzewania centralnego i dogrzewanie kuchenką gazową. A przy tym wszystkim dziecinna niewinność, życie pod kloszem rodzicielskiej miłości. Skupienie się na swoim świecie. Bez pędu, z rodzinnymi weekendowymi klasykami, jak spacer do Lasu Kabackiego czy jajecznica, w której było więcej cebuli niż jajek. Miłość, ciepło, spokój w tych dziwnych czasach. Bez luksusów, nadmiaru konsumpcjonizmu, z życzliwością sąsiadów, z uśmiechem, dzień dobry, wspólnym słuchaniem muzyki. Mimo ścierania się subkultur obowiązywał blokowy szacunek. Mimo, że nie chodziłem w dresie nie ruszano mnie. Poza tym że śmiano się z moich długich włosów zasłużyłem sobie na szacunek bo byłem szybki na boisku. A wówczas rozgrywki między ulicami to było coś. To był prestiż… Miałem ksywę MAŁY, bo byłem jednym z najmłodszych. A jak się chciało w Diablo pograć we dwóch w trybie multiplayer to się zawijało cały komputer stacjonarny i szło do kumpla. Jakie internety? Połączenia sieciowe, itp.???

Marco Polo 1 – Ursynat. Pierwsza niezależna telewizja w PRL’u. Po przejęciu przez Porion przeniesiona na ul. Meander 15. Na satelitę w domu nie było pieniędzy, ale z chwilą gdy wyłonił się PORION to się dopiero zaczęło dziać… I w swoim pokoju miałem własny telewizor.

Megasam na Ursynowie pojawił się w sierpniu 1980 roku. Handlowe serce zabiło mocniej. Ówczesna nowinka. Jak dla mnie przede wszystkim bazarek za nim wzbudza sentymentalne myśli. 🙂 🙂 🙂

Na moich oczach przez lata beton pochłaniał kolejne relikty minionej epoki. Świetliki, od których ciężko się było opędzić spacerując wzdłuż ulicy Płaskowickiej odeszły całkowicie do lamusa. Pokazowe „dziecko” doby Gierka rozpoczęło własne życie. Zmienił się ustrój, a blokowisko zaczęło dla wielu Warszawiaków zmieniać status na kultowy wręcz. Zaś ja… wszedłem w okres pełnej dojrzałości jako człowiek. Z sentymentem wspominam minione czasy. Ubolewam, że nie zdążyłem zainicjować tego projektu jeszcze z Marco. Chociaż na ten temat już rozmawialiśmy. Plany już były. Życie zapisało jednak swój scenariusz… Generalnie koncepcja życia na Ursynowie przekazana dalej Dziedzicowi. Przynajmniej pierwsza tego typu wycieczka za nami. Zbyt dużo pięknych miejsc, by odwiedzić je w jedno popołudnie, po odebraniu Adasia z przedszkola (do którego de facto także chodziłem). Z pewnością z czasem powrócę jeszcze do tego projektu. W końcu wspominam wszystko z rozrzewnieniem. 🙂 🙂 🙂 Po prostu nie było rzeczy niemożliwych. Może nie zawsze efekty były idealnie takie, jak sobie człowiek pierwotnie wyobrażał, ale generalnie dało się. I tak zostało mi do dziś. Nie drzwiami, to oknem.

Spokój…
Beztroska…
Bezwzględne skupianie się na trwającej chwili…
Brak kalkulacji…
Bezwzględna radość…
Częściej muszę czerpać mądrość z dziecięcej egzystencji…

Fantastyczne otwarcie sezonu rowerowego. Więcej sentymentu, czy kręcenia korbą? Sam nie wiem. Generalnie przepływ pozytywnej energii totalny. I o to właśnie chodzi… Działamy Działamy dalej.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

4 myśli w temacie “URSYNÓW, URSYNÓW, URSYNÓW!!!

  1. Pingback: WEEKENDOS Z SYNEM | Inspirując do działania...

  2. Pingback: MOST KSIĘCIA JÓZEFA PONIATOWSKIEGO | Inspirując do działania...

  3. Pingback: OTWARCIE SEZONU | Inspirując do działania...

  4. Pingback: KRÓTKIE KRĘCENIE Z HISTORIĄ W TLE | Inspirując do działania...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *