„… abyście rozpoczęte dzieło postawienia Ojczyzny rządną, szczęśliwą i poważaną do skutku przywieść mogli” Julian Ursyn Niemcewicz
Pojawia się wolna chwila, co za tym idzie pozostaje DZIAŁAĆ. 🙂 Odrywam się od codzienności dosłownie na kilka chwil, ale chwil niezmiernie sentymentalnych. Rzecz jasna porywam ze sobą Adasia i kręcimy korbą. Relacja poniżej.
Jako obywatel Ursynowa z krwi i kości – urodziłem się w końcu w bloczysku na Grzegorzewskiej – musiałem przyjąć pierwsze swe sakramenty religii katolickiej właśnie tu. W kościele Św. Katarzyny. Powód oczywisty: było najbliżej. W końcu Ursynów, jako dziecko doby Gierka reprezentującego poglądy, którym nie było po drodze z chrześcijaństwem, nie posiadał w owym czasie ani jednej świątyni. Dziś miejsce wiążące się z moim dzieciństwem pojazuję Adasiowi… To moja kolejna sentymentalna podróż.
Drzewiej, gdy nie było jeszcze Ursynowa, mało tego nawet miasta Warszawa, we wsi Służew już w 1065 istniał tutaj ośrodek misyjny benedyktynów. Sama parafia ufundowana została w 1238 roku przez księcia Konrada mazowieckiego.
Kościół Św. Katarzyny, to nie tylko miejsce, w którym przyjąłem sakramenty święte i najstarsza świątynia w obecnych granicach Warszawy, ale także miejsce skrywające liczne pamiątkowe tablice dotyczące bogatej historii jaka się tutaj rozgrywała. To także opowieść urodzonego na Ursynowie, Jana Zumbacha – uczestnika bitwy o Anglię, zasłużonego lotnika i dowódcy polskich formacji myśliwskich w latach 1940-1945. To także mroczy epizod wiążący się z terrorem komunistycznych władz…
Działamy Działamy dalej.