„Cele, które sobie wyznaczamy, mogą zostać osiągnięte dzięki wierze w samych siebie i zaufaniu do innych, mimo przeszkód, które zdają się nie do pokonania” J. Michael Thomas
Zaczyna się nowa era. Pierwszy męski wyjazd. Kręcimy korbą w weekendowym klimacie. Na początek w obrębie Mazowsza. Kierunek: Treblinka. Rondo w Wilanowie – tutaj o 6:45 zaczyna się nasza wspólna przygoda. Startujemy pół godziny później niż planowaliśmy. Trzeba było podbudować morale i przeczekać deszczysko. Finalnie emocji w weekend było bardzo dużo. Relacja poniżej.
Nie udało się zaliczyć podczas wojaży Pegazem, dlatego nadrabiamy z Bartoszem tym razem. 🙂 Obowiązkowy przystanek w Ossowie.
Miła niespodzianka na trasie. To właśnie w tym miejscu 13 lat temu bawiliśmy się na weselu świętując sakramentalne „Tak” wraz z Zuzą.
Czas, by podczas kręcenia korbą totalnie zmienić perspektywę. Przewietrzyć głowę. A infrastruktura rowerowa cały czas powstaje. Kręcąc korbą można spokojnie odnaleźć miejsce odpoczynku, np. takie jak to w miejscowości Sulejów. To tylko cieszy.
Ładowanie węgli w miejscowości Stoczek. Do celu wyprawy pozostaje nam już naprawdę niewiele.
MUZEUM TREBLINKA
Zwiedzamy Muzeum Treblinka. Niemiecki nazistowski obóz zagłady i obóz pracy (1941-1944). SS-Sonderkommando Treblinka, drugi po Auschwitz-Birkeau obóz zagłady w okupowanej Europie (liczba ofiar sięgnęła prawdopodobnie ok. 920 tysięcy osób). Za nami pomnik rampy kolejowej, na której stłoczeni w wagonach kolejowych Żydzi wyczekiwali na to, co będzie dalej.
Treblinka I – karny obóz pracy funkcjonował od lata 1941 roku do końca lipca 1944 roku.
Żwirownia – to m.in. tutaj miała miejsce niewolnicza praca.
Miejsce straceń.
Przemierzamy Czarną drogą, która łączyła karny obóz z obozem zagłady. Skryte w okolicznych lasach obozy (Treblinka I i Treblinka II) stanowią w chwili obecnej ogromne, składające się z 17 tysięcy kamieni cmentarzysko. Niezwykle symboliczne miejsce przepełnione bólem i niebywałą tragedią tylu ludzkich istnień…
Treblinka II – obóz zagłady funkcjonował od lipca 1942 roku do listopada 1943 roku. Ofiary zabijano w stacjonarnych komorach gazowych przy użyciu gazów spalinowych.
To na ten „peron” dojeżdżały wagony z Żydami do wyeliminowania. Od momentu otworzenia wagonów do śmierci wszystkich przybyłych z danego transportu mijały 2 – 3 godziny.
Symboliczny pomnik, który wskazuje miejsce, w którym funkcjonowały komory gazowe.
Będąc dzieckiem czytałem Jego książki…, Uwielbiałem zwłaszcza: „Król Maciuś pierwszy”. Janusz Korczak – pozostał ze swoimi wychowankami do końca, towarzysząc im w ostatniej drodze. Żywot zakończył w Treblince II. „Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o człowieka” J. Korczak – Pamiętnik W: Pisma Wybrane, T. IV. 1978, s. 344
To tutaj na zainstalowanych rusztach z szyn kolejowych palone były zwłoki, aby zacierać ślady dokonującego się bestialstwa…
W samym muzeum spędzamy sporo czasu. Oglądamy krótkie filmy, zaznajamiamy się z ekspozycją. W głowie się nie mieści, że jeszcze niespełna kilkadziesiąt lat temu działo się tyle zła. Nie jestem naiwny, wiem, że i dziś nie jest do końca tak, jak być powinno, nie mniej jednak życie we współczesnej Polsce stwarza nam warunki do tego, aby można było działać: generować dobro i zarażać nim otoczenie. Dziękuję, że mogę patrzeć jak mój Syn wzrasta, rozwija się i chłonie codzienność, że w bezpośredni sposób nie musi doświadczać okrucieństw tego świata…
NA DZIKO
Skoro męska przygoda, to koczujemy na dziko… Przygoda pełną gębą. W bliskim sąsiedztwie Bugu. Jest po prostu epicko…
Bug o 6-stej nad ranem.
Most w budowie nie stanowi dla nas kłopotu, wręcz przeciwnie, można nieco odsapnąć.
Wykorzystujemy kolejne miejsce na naładowanie akumulatorów. Tutaj w Kurowie.
W trakcie powrotu następna przygoda. Kolejny trip, jest i guma. Szczęśliwiec wciąż ten sam 🙂 🙂 🙂
Pożegnalny posiłek w Zielonce w Cubana Ristorante. Naprawdę zacne jedzonko.
Coś się kończy, coś się zaczyna. Nasze drogi ostatecznie rozjeżdżają się na skrzyżowaniu Doliny Służewieckiej i Alei Wilanowskiej.
Kolejna, tym razem męska przygoda za mną.
Dużo wrażeń.
Mocnych, wręcz przygniatających.
Nie mniej jednak takie też są potrzebne.
Jak również było sporo sucharów,
jeszcze więcej śmiechu,
dużo satysfakcji,
miały miejsce wyzwania mniejsze i większe.
Było wychodzenie z własnej strefy komfortu.
Zatem pojawiło się wiele niezbędnych, przy męskiej wyprawie, aspektów.
W ujęciu ruchowym nieco pokręcone. Na liczniku zakręciło się łącznie 246,40 km na trasie: Wilanów – Trasa Siekierkowska – Rembertów – Ossów – Dąbrownica – Kury – Jadów – Wieliczna – Prostyń – Treblinka – Borowe – Prostyń – Nowe Lipki – Stoczek – Zawiszyn – Sulejów – Międzyleś – Majdan – Ossów – Zielonka – Trasa Siekierkowska – Wilanów. Powoli w stronę celu: mała brązowa i mała srebrna odznaka KOT są już w moim posiadaniu, pora na kolejne. Nie odpuszczam, więc Działamy Działamy dalej.
Pingback: W STRONĘ PŁOCKA | Inspirując do działania...
Pingback: PIERWSZE MĘSKIE KRĘCENIE W 2021 | Inspirując do działania...