„Gdy się kiedyś zakochasz, nie zostawiaj sobie furtki do odwrotu, albo raczej: jeśli się zakochasz, to nie będziesz myślał o furtce odwrotu.” Vincent van Gogh
Radość Adasia po debiutackim biegu w Toruniu na 200 metrów stanowiła wodę na mój młyn. 🙂 🙂 🙂 Pewnych rzeczy nie trzeba powtarzać mi dwa razy. Do tego idea biegu w Garwolinie idealnie wpisuje się w moje przekonania. Tak, jak Marco wychowywał mnie, tak i ja inspiruję Adasia nie tylko do szanowania innych ludzi, ale i do potępiania przemocy. W naszym gnieździe bezwzględnie wyrażamy sprzeciw dla siłowych argumentów. W sobotę koncertowo. w niedzielę zaś prym wiedzie aktywność fizyczna. Relacja poniżej.
Adaś osobiście odbiera swój pakiet.
Gotowi na świetną zabawę okraszoną mocą endorfin!!! Lecimy z rodzinnym debiutem biegowym. Przed nami pokonanie dystansu 2000 metrów.
Biegniemy w komplecie… Emocje sięgają zenitu. Serce wali mi niczym młot!!! Jestem wdzięczny za możliwość dzielenia się pasją. Za wspólnie przeżywane chwile, za pławienie się w endorfinach. Jestem dumny z Syna. W atmosferze zabawy, na spokojnie, Adaś więcej przebiegł niż przeszedł. Sam podejmował decyzje, co i jak. Nadawał tempo. Szuranie nóżką w takich okolicznościach to coś niebywałego. Miód na moje serce…
Ostatnia prosta…
Upragniony medal. Wg organizatora trasa liczyła 2 km, mój Garmin natomiast zarejestrował 1700 metrów pokonane w czasie 00:14:32.
Fantastycznie spędzone weekendowe chwile. Na świeżym powietrzu, aktywnie i do tego z uśmiechem na ustach. Na deser pojawiamy się w domku w lesie. Coś pięknego. Działamy Działamy dalej.