TEATR MUZYCZNY W GDYNI – WIEDŹMIN

Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.Andrzej Sapkowski

Ponownie inspiracja przyszła od Kumpla z pracy… Niby rzecz banalna, ale naprawdę warto rozmawiać, a zwłaszcza na temat pasji. Tym sposobem w Narodowe Święto Niepodległości znaleźliśmy się w Teatrze Muzycznym w Gdyni im. Danuty Baduszkowej. To nasza pierwsza wizyta w tym teatrze. Już teraz wiem, że z pewnością nie ostatnia. Czas na długo wyczekiwanego Wiedźmina (od rozmowy z Krzyśkiem upłynął rok czasu). Relacja poniżej.

Nim przejdziemy do uczty dla ducha, trzeba zadbać o należytą strawę. Rozpoczynamy tym razem kuchnią indyjską.

Największy teatr muzyczny w Polsce i drugi teatr w Polsce pod względem liczby miejsc na widowni – ustępuje jedynie Teatrowi Wielkiemu w Warszawie.

Wiedźmina przeczytałem całego. Chylę czoła przed prozą Andrzeja Sapkowskiego. Serce mocno przyspiesza, a drzemiący we mnie Piotruś Pan wzbija się ku niebu. Odpływam… na magiczne 3,5 godziny. Zatapiając się w teatralnym fotelu zmieniam świat. Na czas trwania spektaklu przenoszę się do uniwersum Sapkowskiego. Wyłączam świat zewnętrzny. Swą świadomość skupiam na emocjach wyrażanych przez aktorów, dźwiękach wibrujących w teatralnej przestrzeni. Podążam tropem Białego Wilka.

Faktycznie teatr jest spory. Robi to wrażenie. Zwłaszcza podczas spektaklu, gdy oczom widza ukazuje się zdecydowanie więcej atrakcji niż przy małej, kameralnej powierzchni. Co do Wiedźmina… Fantastyczna gra aktorów. W roli Geralta Modest Ruciński (poznaliśmy go wcześniej jako Czterdziestolatka w Teatrze Rampa na Targówku) aktor, który umiejętnie okrasza humorem tę maszynę do zabijania targaną różnymi, często sprzecznymi emocjami. JaskierJakub Brucheiser – wspaniała rola. Do tego Yennefer (Katarzyna Wojasińska) epatująca zmysłowością, erotyzm aż buzuje. Koncepcja z Płotką (Renia Gosławska), świetny pomysł. Do tego scenografia. Magia w pełnym wydaniu. Współgranie teatralnej tradycji ze współczesnością (wizualizacje na ścianach, itp.) niebywale cieszy oczy. I gra orkiestry na żywo… Przepis na udany spektakl. Dzięki temu wszystkiemu z wielką przyjemnością wróciłem do uniwersum stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego.

Jesień epatuje tylko sobie znaną magią…

Nie mogło zabraknąć morskiego akcentu. To nasz pierwszy wspólny weekend od kiedy jest Adaś.

Tym razem będąc w Gdyni witamy także Dar Młodzieży, statek wpłynął do rodzimego portu po niemal półrocznym rejsie.

Raduje mnie fakt, iż udało nam się spotkać z Ekipą mieszkającą na co dzień w Gdyni. Nie widzieliśmy się ładnych kilka lat. Czas wartko płynie…

Pierwszy weekend jedynie we dwoje uważam za niebywale satysfakcjonujący. Rzecz jasna liczę na to, że będzie ich więcej. Z naładowanymi akumulatorami powracam do rzeczywistości.

Zdecydowanie warto było pokonać te kilkaset kilometrów dzielące nas od Gdyni. Zadowoleni wracamy znad Bałtyku. Uzmysławiam sobie, że to 5 musical w tym roku (Kajko i Kokosz. Szkoła Latania; Piotruś Pan; We Will Rock You; 40-latek Warszawski musical). Do tego spektakl o Amy w Teatrze Żydowskim. Wychodzi na to, że póki co najbardziej przypadła mi ta forma kontaktu ze sztuką. Działamy Działamy dalej. W głowie już kiełkuje myśl wiążąca się z kolejnym projektem.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *