„Porażka jest oddanym pedagogiem i doskonałym nauczycielem. Człowiek gotowy wsłuchać się w jej słowa i czerpać z nich garściami szybko ukończy szkołę osiągania doskonałych wyników” Zig Ziglar
Cisza, spokój, równowaga, wewnętrzna harmonia dźwięków, by znaleźć siłę na działania w kolejnych dniach. Znalazłem się w totalnej głuszy, w której przyroda odzyskała niegdyś utraconą przestrzeń. Relacja poniżej.
Penetruję „pozostałości” założenia pałacowo-parkowego (w zasadzie zaledwie jego skromną, południową część). Romantyczny park wkomponowany został w naturalne formy terenu, który obfituje tu w liczne jary. Generalnie rzecz biorąc skarpa doliny Wisły robi piorunujące wrażenie. Część parkowa, jak i reprezentacyjno-mieszkalna skupiona wokół drewnianego dworu, zachowała się w zasadniczo pierwotnym kształcie.
Z drewnianego XIX-sto wiecznego dworu nie pozostało wiele. Typowy, niewielki dwór wiejski o tradycyjnej bryle, nakrytej czterospadowym wysokim dachem niegdyś imponujący. Główny akcent kompozycyjny budynku położony na ganek, wsparty na czterech ozdobnie opracowanych słupach oraz staranną fakturę drewnianego szalowania elewacji, zdobionych w narożnikach grubymi, dekoracyjnie wycinanymi boniami o wyraźnym plastycznym rysunku. Aż żal patrzeć na obecny stan…
Z romantycznego parku na stokach wąwozu także nie wiele uświadczymy. Pustką zionie neogotycka kaplica z charakterystycznym elementem, jakim jest wieża-baszta, zwieńczona krenelażem z dekoracją sztukatorską w postaci bogato rzeźbionych kroksztynów. Okoliczne mostki mauretańskie popadają w ruinę. Za czasów świetności tego miejsca z pewnością musiało tu być przepięknie.
W każdym razie kolejne z zapomnianych miejsc Mazowsza zostało przeze mnie odkryte. Działamy Działamy dalej.