„Można osiągnąć niemalże każdy postawiony przed sobą cel, jeżeli jest się na tyle zdyscyplinowanym, żeby ponieść konieczne koszty, czyli robić to, co trzeba, i nigdy się nie poddać” Brian Tracy
Od środy motywuję się inspirującą mój umysł muzyką. Karmię go wizją zwycięstwa. Chwały, która czeka na mnie za linią mety. Po raz kolejny wizualizuję sobie smak pokonywania własnych słabości. Przekraczania kolejnych granic.
Pakując w czwartek torbę na wyjazd zaczynam odczuwać przed startowy stres. Krew krąży w żyłach dużo intensywniej, a organizm, który jest w fazie przedstartowego wyciszenia, domaga się endorfin. W mym wnętrzu aż huczy!!!
W piątek po intensywnym dniu ruszamy przed siebie po nową przygodę.
Jadę po radość.
Jadę podbić stopami nowe tereny.
Jadę by zmierzyć się z wyzwaniem czasowym.
Jadę po efekt „płonących mięśni”.
Dziś, teraz należy do mnie. Bez spowolnień, bez rozkojarzenia, wprost do celu. Nie ma miejsca i czasu na jakiekolwiek kompromisy. Pora stawić czoła ogromnemu wyzwaniu zarówno fizycznemu, jak i intelektualnemu!!!
Ostatni trening, w ramach rozruchu , realizuję w sobotę rano razem z Championem. Jest moc!!! Trzeba ją będzie odpowiednio spożytkować niedzielną porą. Pozostaje kwestia utrzymania tempa.
Przed zwiedzaniem Poznania pora odebrać pakiety startowe.
Jak zawsze zabawy jest co nie miara.
W niedzielę rano zapowiada się ostra przeprawa z warunkami pogodowymi… a plany są ambitne!!!
Niezmiernie miło było, na chwilę przed startem, złapać się jeszcze z Ewą.
Mknę przed siebie niczym kula wystrzelona z procy. Krajobrazy migają mi przed oczyma. Ulatują plastyczne barwy tworzące mijaną przeze mnie przestrzeń. Ja jestem gdzieś ponad tym, jestem w drodze do upragnionej linii mety.
W okolicach 30-stego kilometra pojawiły się pierwsze skurcze… Zawitałem do własnych bram piekieł. Piekący ból trawił me ciało. Poznałem powiew niemocy, której z sekundy na sekundę byłem zmuszony stawić czoła. Nie mniej jednak mam świadomość, że wszystko rozgrywa się w głowie, stąd też podejmuję walkę.
Od 39 kilometra przez chwilę biegnie ze mną Roxy. Z każdym uderzeniem serce wybucha niczym wulkan emitując do mego ciała turbodoładowanie. Już nawet nie biegnę tylko lewituję, by jeszcze szybciej dotrzeć do linii mety.
Przestałem się czaić!!! Po prostu trzeba było to zrobić!!! Dzięki Championowi mam fantastyczne ujęcie, jak zaczynam finiszować.
Mój umysł ogarnia dziki szał na samą myśl związaną z tym, czego właśnie dokonałem. MSC OPEN 3104 (M-30) 1168 z czasem 03:56:58. Po raz kolejny zaprocentowała ciężka praca i zaangażowanie. Działamy działamy dalej.
Wraz z Roxy analizujemy mój start.
Zrobiliśmy to!!! Udowodniliśmy sobie, że stać nas na burzenie murów we własnych umysłach. Gratulacje dla Championa, który zamknął maraton w poznaniu z czasem 03:04:45. Nieprawdopodobny wyczyn. Brawa także dla Ewy, Rafała oraz Marcina.
Sukces smakuje wspaniale z chwilą, gdy masz go z kim dzielić. Dziękuję, że byliście razem ze mną. Wierzyliście we mnie, dodawaliście mi otuchy, wspieraliście, kiedy było ciężko.
JESTEM NA SPORTOWEJ ORBICIE
„Wciąż przypominaj sobie, że porażka nie wchodzi w grę. Bez względu na wszystko obiecaj sobie, że się nie poddasz, aż odniesiesz sukces” Brian Tracy
Na wesoło, z szacunkiem, łącząc pasje z rzeczywistością prężnie kroczymy przed siebie w kolejne dni otaczającej nas rzeczywistości. Wspaniale mieć taką Drugą Połowę (rynek starego miasta w Poznaniu, tuż po odebraniu pakietów startowych).
Mimo początkowego strachu, po wnikliwych analizach, doszedłem do wniosku, że cały niedzielny bieg idealnie wkomponował się w moją aktualną dyspozycyjność. Pojawiły się nawet moje ulubione motywy muzyczne. Los mi sprzyjał… !!!
Nie mniej jednak nie ma nic za darmo bowiem pokonany dystans maratoński to zwieńczenie dwunastotygodniowego okresu przygotowań. Nie było łatwo pogodzić wszystkich treningów z codziennymi obowiązkami, nie mniej jednak w większości przypadków udało się to osiągnąć. Zdecydowana większość założeń pozytywnie zaliczona. Choć mogło być lepiej… nie mniej jednak człowiek nie samą pasją żyje i jest zmuszony do zgrania wszystkich elementów ze sobą. W sumie start w Poznaniu to 642 kilometrów wybieganych w trakcie 12-stu ostatnich tygodni.
Plan z dietą i snem także zrealizowany na godnym poziomie. Wniosek, który nasuwa się już dziś: obostrzenia żywieniowe muszę zacząć dużo wcześniej. W zasadzie należy objąć nimi cały okres przygotowawczy. Sprawa jest z całą pewnością do doszlifowania.
Pingback: 2015.PÓŁMARATON W GNIEŹNIE – PO RAZ KOLEJNY WYSTARTOWAŁEM PRZED SIEBIE | Inspirując do działania…
Pingback: 2015.09.13 PÓŁMARATON W GNIEŹNIE – PO RAZ KOLEJNY WYSTARTOWAŁEM PRZED SIEBIE | Inspirując do działania…
Pingback: BIEG 100-LECIA | Inspirując do działania...