Tydzień zainicjowany spontaniczną przejażdżką rowerową z Lipiem. Fajna odskocznia od samotnego przemierzania szlaków. W trakcie pokonywanej drogi czas na konwersację. Zaliczona pierwsza ulewa. Nie mniej jednak zakładane minimum udało się wykręcić. A liczba wrażeń z pewnością przekroczyła zakładany poziom…
Ponadto Iron Gregor wprowadził mnie w arkana kadencji (zaczynam liczyć obroty i kończę z jeżdżeniem na „twardo”). Człowiek cały czas uczy się czegoś nowego. Niby mała rzecz, wprowadzenie drobnej modyfikacji do stylu jazdy a pożytek z tego w perspektywie czasu wynikający – bardzo duży.