CZYM JEST DLA MNIE MARATON

Niesamowite jest to, że dokładnie rok temu wziąłem udział w pierwszych zawodach biegowych. 12 miesięcy temu był to bieg na 5 km, a dziś… POKONANY DYSTANS KRÓLEWSKI. To się nazywa progres. Najlepsze jest to, że wymagało to tak niewiele czasu. Czasu, który i tak by upłynął… A tak przynajmniej odczuwam bardzo duży poziom satysfakcji, że wykorzystałem chwile bardziej wydajnie i produktywnie niż jeszcze niespełna rok wcześniej. Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że CHCIEĆ = MÓC. Jak twierdził Bruce Lee „Jedyną drogą rozwoju jest ciągłe podnoszenie poprzeczki. Jedyną miarą sukcesu jest wysiłek jaki włożyliśmy aby go osiągnąć”.Rozbudziłem marzenia. Poczułem zew wolności. Po tak głębokich doznaniach niezmiernie trudno przejść do szarej rzeczywistości, pozostać obojętnym na możliwości, których się do tej pory nie dostrzegało. Rozpiera mnie duma, że po raz kolejny byłem w stanie wznieść się na swoje indywidualne sportowe wyżyny. Pokonałem umysł i buntujące się ciało. Dołączyłem do elitarnego grona maratończyków. Nie mniej jednak najwięcej endorfin wyzwala się z poczucia radości ze zrealizowanego biegu. Utożsamiam się tutaj z tym, co pisze Chrissie Wellington w swojej książce: „Znajomość własnego organizmu jest bardzo ważna, ale jeszcze ważniejsza jest zdolność do czerpania radości z wiatru we włosach, do cieszenia się samą istotą uprawiania sportu.”

Reasumując, skoro ja byłem w stanie zainicjować taki proces, to każdy może zrobić dużo, dużo więcej. Ponownie zacytuję w tym miejscu, kobietę która ostatnimi czasy niezwykle mi zaimponowała. „Ku mojemu zaskoczeniu, po drodze niejednokrotnie przekonywałam się, że widziane z oddali granice i przeszkody znikają, jeśli spróbuje się je pokonać. Okazują się urojonymi barierami, zrodzonymi z naszych wewnętrznych przekonań. To największe odkrycie, jakiego kiedykolwiek dokonałam.” Chrissie Wellington.

W poniedziałek odpoczywam przez cały dzień. Należy się, aby strudzone mięśnie odzyskały nieco wigoru. Nie mniej jednak nie jestem w stanie odmówić sobie wspólnej przejażdżki rowerowej wraz z Żonką. Aby pozbyć się uczucia betonowych nóg przemierzamy traskę 18,14 km w bardzo spokojnym tempie: 1:23:81.

Czym jest dla mnie maraton???

167

  • Wierzchołkiem góry lodowej;
  • Finałowym dystansem 42, 195 km wieńczącym okres ciężkiej pracy;
  • Wieloma godzinami samotnego przelewania gorzkiego potu;
  • Mnogą ilością wizualizacji podczas wymagających treningów radosnej chwili przekraczania linii mety;
  • Pokonaniem swoich wszelkich słabości na danym odcinku drogi życiowej;
  • Indywidualną ciernistą drogą, którą trzeba przebiec, by pokonać słabości swojego ciała i umysłu;
  • Żmudnym szlifowaniem własnego diamentu;
  • Złapaniem wiatru w żagle w momencie, gdy człowiek uzmysławia sobie, że jedyne bariery, jakie ma w życiu stawiane są przez własny umysł. Nie ma rzeczy niemożliwych…;
  • Niebywałą cierpliwością w przelewaniu potu w trakcie treningów;
  • Wieloma wyrzeczeniami związanymi np. z odmówieniem sobie piwka z Kumplami, imprez i ciekawych spotkań z gronem bliskich osób;
  • Niezmiernie ciężką decyzją związaną z pójściem w inną stronę niż wszyscy inni;
  • Satysfakcjonującym poczuciem bólu niemalże wszystkich partii mięśni;
  • Początkiem sportowej drogi;
  • Fantastycznym wulkanem ofiarującym ogrom życiowej energii pozwalającej iść pod wiatr z uśmiechem na ustach;
  • …,
Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *