„Zmiany zachodzą ciągle – niezależnie od tego, czy ich oczekujesz, czy nie. Zmiany mogą Cię zaskoczyć tylko wtedy, gdy się ich nie spodziewasz.” Spencer Johnson
Ostatni etap cyklu BBLlasy zaliczony. W niedzielę postawiłem kropkę nad „i” nad kolejnym cyklem biegowym.
Mimo jesiennego chłodu czujemy się szczęśliwi. Stojąc w kolejce po pakiety startowe mamy czas na pogawędki.
Przez 9 kilometrów leciałem zgodnie z założeniami – tempo w okolicach 6:00 min/km. Biegłem na pograniczu strefy komfortu – w ostatnim czasie cały czas wypoczywam więc nieodpowiedzialnym byłoby zbytnie forsowanie organizmu. Nie mniej jednak pokonując ostatni kilometr nie wytrzymałem i poleciałem z mocnym finiszem. Tak, jak lubię.
Nie mogło zabraknąć solidnej porcji sławetnej grochówki, którą nieodłącznie kojarzę ze startami w lasach chojnowskich.
Mimo mocno napiętego grafiku udało mi się zrealizować 3 z 4 startów. To cieszy, choć nie ukrywam, że czuć niedosyt. Zwłaszcza, że otrzymane medale zostały tak zaprojektowane, aby tworzyć synergiczną całość. Brawa dla Roxy, która jako jedyna zamknęła całość.
Na sam koniec pozostaje deser: mimo chłodu nie mogliśmy sobie odmówić przyjemności związanej z upieczeniem kiełbaski. Wszystko wskazuje na to, że będzie to ostatni tego typu posiłek w obecnym roku kalendarzowym.
Jako miłośnik przyrody nie mogłem się powstrzymać, by nie poszerzyć mojej kolekcji o tak zacne foto. W końcu Piotruś Pan wiecznie żywy!!!
Roxy, Ewa, Champion, Zabiegany Warszawiak, Jaga, Lipi. Dziękuję Wam wszystkim za ten wspaniały czas. Nie ukrywam, że liczę na więcej. Wraz z Wami miałem przyjemność mierzyć się z trasą 10 kilometrów podczas etapu zimowego, wiosennego i jesiennego. Jak mówią: apetyt rośnie w miarę jedzenia.