WAKACYJNE TRUDY

W sobotę bardzo ciężko zebrać mi się do treningu. Szczerze mówiąc mobilizuję się tylko i wyłącznie dlatego, że Zuza udaje się na jogę, a Champion ma już za sobą zrealizowany trening biegowy – właśnie dlatego lubię otaczać się ludźmi, którzy „ciągną” mnie do góry.

Okazuje się, że jest to jeden z najtrudniejszych treningów. Nie dość, że potworny upał (ponad 30 stopni), to jeszcze dopada mnie kryzys – najpierw walczę z psychiką, aby utrzymać tempo w zakresie BC2, potem borykam się z ciałem, aby dokończyć trening bez przejścia do marszu. Po wszystkim jestem tak zaorany, że pod natrysk wbijam się w pełnym rynsztunku. Proporcjonalnie do zmęczenia odczuwam dumę, że nie dałem się złamać…

512

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *