W sobotę oddaję hołd Powstańcom biorącym udział w Powstaniu Warszawskim. Mimo ogromnej burzy szalejącej nad Warszawą udaję się wraz z grupą osób na linię startową. Cudownie bowiem los nam sprzyja – na czas biegu aura się uspokaja.
Nic nie wskazywało na to, że uzyskam tak doskonały wynik. Po zweryfikowaniu danych jestem zszokowany.
Nie dziwi zatem radość jaka mi towarzyszy. Nie dość, że kolejny rok z rzędu biorę udział w rewelacyjnie zorganizowanym starcie biegowym (w zeszłym roku ukończyłem go z czasem 00:50:59) to jeszcze znacznie poprawiam swoją życiówkę na dystansie 10 kilometrów.
Cieszę się, że te chwile mogę dzielić z Bliskimi:
Gorące gratulacje dla Championa. Wynik wprost imponujący: 00:39:08. Jest za kim gonić J Super bieg także w wykonaniu Roxy 00:27:50. Gratulacje dla pozostałych, z którymi miałem przyjemność startować w kolejnym biegu Powstania Warszawskiego: Ewy, Justyny i Huberta.
Po raz kolejny uczestnictwo w biegu oferuje mi mocno emocjonalną i niezwykle wartościową lekcję. Kilku uczestników pokazuje mi, że są w stanie przekroczyć granice, które wydają się niemożliwe do pokonania. O tyle o ile, w pewnym sensie przywykłem już do biegających osób niewidomych – tym razem wyprzedziłem dwie, o tyle Gość biegnący o dwóch kulach zrobił na mnie nieprawdopodobne wrażenie. Ogarnęło mnie totalne wzruszenie: mimo deszczu, śliskiej nawierzchni – kostki brukowej na ulicy Karowej spostrzegłem w jego oczach determinację i walkę. To w mojej opinii zasługuje na uznanie i szacunek. Jestem także dumny z innych biegaczy, którzy biegnąc obok wraz ze mną nagrodzili zmagania Śmiałka gromkimi brawami: zmęczone DZIĘKUJĘ, które usłyszałem z ust spowodowało, że nie mogłem się opanować jeszcze przez długi okres czasu. Patrząc na takich Tytanów codzienności wychodzę z założenia, że naprawdę nie warto otaczać się leniami i malkontentami. Warto natomiast zwrócić się w stronę ambitnych i aktywnych osób bowiem dzięki nim można w jeszcze większym stopniu wykorzystać własny potencjał. Być może jest to brutalne i zbyt dosadne podejście do tematu, ale czyż nie szkoda czasu na jednostki które mentalnie ciągną Cię w dół…??? W niniejszym kontekście słusznie rzecz ujmuje Peter Drucker: „Nie można zapanować nad czasem, ale można nad sobą”. Wyciągam wnioski i dlatego DZIAŁAMY DZIAŁAMY dalej. W myśl hasła: INSPIRUJĄC DO DZIAŁANIA!!!