Blady, sobotni świt należy do mnie. Nastał czas na pierwszy wyjazd biegowy poza Warszawę. Zmieniam się i w tym zakresie. Wciąż poszukuję czegoś nowego. W ramach deseru wystartowałem z Championem w IV Biegu Cichociemnych.
Ja i Tomciu, już z medalami 🙂
Był to klasyczny start przełajowy. Tym razem podążaliśmy śladami historii. Przenieśliśmy się w czasie do okresu II Wojny Światowej by zgłębić działanie partyzantów Polskich Sił Zbrojnych. Gdy ponad 240 osób tuż przed startem z pełnym szacunkiem odśpiewuje Mazurka Dąbrowskiego to musi robić wrażenie.
Ciężko wywalczony medal 🙂
Fantastyczna organizacja. Cieszę się, że wziąłem udział w tym biegu. Przede wszystkim mega klimat. Czułem się, jak król, przed którym otworzyły się serca przesympatycznych ludzi. Zostałem ugoszczony w myśl zasady: Czym chata bogata. Było nawet ciasto…
Na foto Champion 🙂
Finisz pełnym sprintem. O centymetry wyprzedził mnie Gość, z którym rywalizowałem od 5 kilometra. Hr Max 190, Hr Average 177. Uzyskany czas 52:41 pozwolił mi uzyskać 85 miejsce.
Wrażenia z końcówki bezcenne. Aż musiałem sobie zrobić foto z głównym „konkurentem” 🙂
Dziękuję Ci bardzo Tomciu 🙂 To było bardzo ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że ten pierwszy start biegowy poza Warszawą będzie stanowił początek podróży po dalszych zakątkach Polski i nie tylko… (najważniejsze, że w drodze powrotnej – w aucie – pojawiła się perspektywa kolejnych wspólnych przedsięwzięć).
Tydzień mocny, wymagający. Czuję znaczne zmęczenie. Nie wiem czy to kwestia wprowadzenia zmian i idącej z tym w parze potrzebie dostosowania się czy też chwilowy kryzys. Trzeba się zrelaksować i działać dalej. Jak masz doła, nie wiesz, co ze sobą zrobić, targają Tobą wątpliwości mam jedno zalecenie: ZACZNIJ DZIAŁAĆ. Od razu poczujesz się lepiej.