„Tylko nie utknąć w połowie drogi. To było nie tylko w interesach, ale wszędzie i zawsze najgłupsze ze wszystkiego” Franz Kafka
W środę trenuję na hali AWF wraz z Rafałem L. Stanowi to doskonałą okazję do nauczenia się kilku nowych rzeczy, jak również skonsultowania ostatnich przedsięwzięć. Obserwuję także grupę biegaczy trenujących w całkowicie odmiennej formie niż ja. Ludzie nastawieni na ciężką, usystematyzowaną pracę opartą na wynikach czasowych i ich zegarkach. Imponujące, kiedy na bieżni mającej 200 metrów jesteś w stanie biec założonym tempem. Okazuje się, że można niemalże w pełni kontrolować motorykę swego ciała. Szacun dla Rafała L. bowiem spisując jego okrążenia spostrzegłem, że biega niemalże z precyzją szwajcarskiego zegarka. Nieprawdopodobne.
Jednak póki, co nie jest to dla mnie… W chwili obecnej odnajduję w bieganiu całkowicie odmienną przygodę. Delektuję się wiatrem w żaglach, możliwością odseparowania się od rzeczywistości i przyjemnością wynikającą z realizacji pasji. Być może muszę jeszcze dojrzeć do bardziej „ujarzmionej” formy treningu. Patrząc z racjonalnego punktu widzenia przyniosłoby to dużo więcej efektów, jeśli chodzi o coraz lepsze osiągnięcia czasowe. Ale wciąż nie tego szukam…