Nie mogłem sobie odmówić przyjemności związanej z uczestnictwem w 3-cim Biegu na Piątkę. Pojawia się fantastyczna okazja, aby dla relaksu przed nadciągającym startem maratońskim powalczyć ze swoją aktualną życiówką na 5 kilometrów. Stąd też zapisałem się…
W niedzielę pora na warszawskie święto sportu. Startuję na dystansie 5 km. Strategia na bieg jest prosta!!!
Przed jakimkolwiek startem, jak zawsze… RAZEM!!! NA zdjęciu brakuje jedynie Fotografa.
Działamy Działamy & Workfit Running Team w komplecie:
Ostatnie wspólne foto i trzeba udać się przed siebie, aby każdy z nas mógł zrealizować swój indywidualny plan.
Mój Virtulany Parner już czeka. Plan na dziś: pobiec tempem 4:28/km
Gorący buziak dla mojej wspaniałej Żony. Nie ma, że niedziela!!! Pobudka 6:30 i jedziemy ostro dopingować i robić foty. Ogarnia mnie wzruszenie, że mogę liczyć na tak niesamowicie mocne wsparcie. Prawda jest jedna: bez tak wspaniałej „drugiej połowy” nie osiągnąłbym tak wiele…
Nie zdołałem oprzeć się pokusie ponownego wbiegnięcia na płytę Stadionu Narodowego. Poprzednim razem jako świeżo upieczony Maratończyk, zaś obecnie po pokonaniu „piątki”. Nie zmienia to jednak faktu, że towarzyszą mi duże emocje. Jest nowy rekord życiowy: 00:22:33
Już po wszystkim. Rodzinka może świętować!!!
Piotruś Pan po raz kolejny wzleciał w przestworza. Poczuł wiatr we włosach… zawitał do swojej Nibylandii.
A na deser pozostał start Zabieganego Warszawiaka. Ustawiamy się na ul. Sanguszki, aby na długim i ostrym podbiegu dolać mocno oliwy do ognia
Gorące brawa dla Zabieganego. Zamknął temat z klasą. Mam nadzieję, że pójdę w Jego ślady za dwa tygodnie (03:58:46). BRAWA!!!