„Na jakim koncentrujesz się rezultacie, taki osiągasz” Paweł Borecki
Niezmiernie ciężko odmówić sobie przyjemności związanej z inwestowaniem czasu w swoją pasję. Nie mniej jednak czasem trzeba… Pocieszające jest to, że wzrasta głód, co spowoduje, że powrót będzie jeszcze przyjemniejszy.
Ostatni sprawdzian przed nadciągającym wielkimi krokami finalnym starciem w tym sezonie już za mną. Założony plan był prosty: przez cały dystans półmaratonu biegnę planowanym tempem. Sam finisz kończę w mojej ulubionej formie – mocny sprint. Przez ogólny rwetes na założeniach się min. skończyło… Jak wyszło zobaczcie sami.
Jest około 9:30 rano. Mimo nieustannie wzrastającej temperatury dobre nastroje dopisują.
Jeszcze buziak na szczęście od Żoneczki, która dzielnie mnie wspiera i zaczynamy kolejne rodeo.
Startujemy ok. 10:30 – dość późna godzina, jak na tego typu starty. Przygotowuję się mentalnie na lejący się z nieba żar.
Fot. Maratony Polskie T. Pokorniecki
Znacząca dziura w treningach spowodowała, że w okolicach 13-stego kilometra zwolniłem. Do tego trzy grosze dołożyła olbrzymia temperatura. Zdrowy rozsądek górą.
Fot. Maratony Polskie T. Pokorniecki
Mimo wszystko jestem niezmiernie zadowolony bowiem nie zatrzymałem się ani razu. Napierałem non stop przed siebie, dla własnej satysfakcji, że nie dam się rozłożyć. Grunt to stoczyć wygraną walkę z samym sobą. Wysokie tętno (Hr avg:173; Hr max: 193) pokazało mi, że to ciało mówiło stop, a nie głowa.
Fot. Maratony Polskie T. Pokorniecki
Bieganie w tak trudnych warunkach przynosi ogrom satysfakcji, zwłaszcza gdy człowiek wie, że zbliża się już do linii mety…
Fot. Fotopussle Team, Robert Sawicki
Na stanowisku jest już Champion, który uwiecznia moje ostanie metry.
Ostatnia prosta… wyzwalam z siebie rezerwowe pokłady sił. Finiszuję na maksa. Tak, jak lubię, po drodze wyprzedzając kilku Biegaczy (tego w czerwonym też wyprzedzę).
Fot. Fotopussle Team, Robert Sawicki
Jeszcze parę metrów… Dzięki Champi za zacne ujęcie
Brawa dla Championa, który mimo mało sprzyjających warunków poleciał zgodnie z planem. Kolejne żeliwo pojawia się w naszych kolekcjach
Dobre zorganizowanie się, właściwa logistyka i od razu po starcie w Siedlcach znajdujemy się na ranczo.
Na ranczo nie tylko odpoczywamy po starcie, ale przede wszystkim skupiamy się na zbiorach owoców i warzyw.
Pozytywny nastrój niezmiennie aż wibruje w powietrzu.
Dzisiaj w drodze powrotnej testowana będzie „hobbicia norka”
Koniec wakacji oznacza jedno: czas na kolejny etap. Wracamy w stronę Wawy. Pora na intensywny okres przerabiania tego, co zebrane na ranczo.
Przygoda rozwija się dalej, poziom satysfakcji rośnie…