PEŁNY ROK ZATOCZYŁ KRĄG

Niebywałą satysfakcję i dumę z własnych poczynań odczułem w poniedziałek rano schodząc do garażu. Dotkliwy ból, który przeszywał mięśnie z każdym pokonywanym stopniem wyzwalał banana na mojej gębie. Mimochodem w myślach powróciłem do czasów szkoły średniej, kiedy to po zajęciach, gdzie ćwiczone były tańce górali podhalańskich, po schodach schodziło się tyłem.  Pozostaje szybka regeneracja i działamy dalej. Do maratonu coraz bliżej…

Ponownie wsparłem się Rafałem L. Tym razem pożyczyłem od Niego kask rowerowy, aby zwiększyć własne bezpieczeństwo podczas przejażdżek budujących mą formę. Świadomość zwiększa się także w tym obszarze mojego życia. W związku z tym nowy tydzień rozpocząłem od spokojnej przejażdżki, aby dać odetchnąć swoim strudzonym mięśniom. Jakby na to nie patrzeć mocno się sfatygowały podczas niedzielnego biegu. Szczerze mówiąc, choć pozostał już tylko nieco mniej niż miesiąc ciężko mi w chwili obecnej wyobrazić sobie pokonanie maratonu. Stąd też trzeba podbudować swoją psychę i zacząć działanie. Poza tym trzeba przetestować kask. Finalny dystans 33,39 km w czasie 1:29:17

Moje nowe wyposażenie rowerowe:

137

Mija rok od kiedy zacząłem sportowy proces przemian. 12 miesięcy upłynęło od chwili rozbijania skorupy, która pokryła me ciało i nie dopuszczała świeżej bryzy powietrza. Czas intensywnych zmian. W dużej mierze wzlotów, małej ilości potknięć. Póki co było z górki. Podejrzewam, że silniejszy wiatr zacznie dopiero wiać. Właśnie teraz nurt rzeki będzie bardziej bystry, ale przecież właśnie o to chodzi…

Przedsięwzięcia, które inicjuję sprawiają mi coraz większą przyjemność. Cieszę się tym bardziej z chwilą gdy dostrzegam błysk zadowolenia w oczach Kompanów. Nabiera to z każdym dniem coraz większego sensu. We wzrostowej fazie mam życie o większym znaczeniu. Spełniam się jako człowiek. Moje ego karmione jest coraz bardziej wartościowym paliwem.

Moją ideą jest roztaczanie pozytywnych wibracji związanych z aktywnością ruchową na najbliższych mi ludzi, choć nie tylko… Wzrastająca świadomość otoczenia pozwoli wówczas w pełni cieszyć się własnymi osiągnięciami, ale przede wszystkim wszystkich tych, którzy poczują przysłowiowego bakcyla. Społeczność ludzi świadomych stanowi to co mnie niebywale cieszy i satysfakcjonuje.

Wspaniałe uczucia towarzyszą mi z chwilą kiedy to w całkowicie nowych realiach mam możliwość dzielenia swych pasji z innymi. Zaczynamy wówczas spoglądać w innym kierunku niż większość społeczeństwa. Rzeczywistość jawi się całkowicie odmiennie.

Zaczynam zbierać plony wcześniej zasianej idei… Wiem, że można inaczej, ciekawiej. Czy lepiej? Nie wiem??? Lecz nie o to tu chodzi. Jak zawsze jest to kwestia indywidualnego podejścia.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *