„Ludzie, którzy regularnie są w ruchu, z pewnością odniosą większe korzyści zdrowotne od tych, którzy są uwięzieni w siedzącym trybie życia.” T. Colin Campbell
Wyłączam automatyzm myślenia. Skupiam się na analizie, by dostrzec nowe możliwości. Nie ma szans na stagnację. Nie po to jestem człowiekiem…
Radość, jak i poczynania Ludzi wokół mnie inspirują do działania. Nie mogłem oprzeć się pokusie aby dosiąść nowego rumaka Championa. Wrażenia mega pozytywne. Energia zachęcająca do działania, aby sobie określić nowe cele.
Jak zawsze towarzyszą nam duże emocje – Champion z Martą sprawdzają moją kadencję. Radocha nie do opisania. A za chwilę będziemy realizować kolejne wyzwania:
W drodze pod Kolumnę Zygmunta. Pełni dużych zasobów energii nie możemy się już doczekać:
Nadmiar kalorii zdobytych przez okres Świąt jakoś trzeba wyeliminować dlatego też pobiegnę wraz z Siostrzyczką oraz Championem, zaś Zuzanka i Mamcia pomaszerują wzdłuż Traktu:
Startujemy o 16:00 spod Kolumny Zygmunta. Cała Załoga w komplecie. Jeden team pokona szlak spacerowym krokiem drugi zaś w tempie biegowym:
Biegniemy wspaniałym orszakiem (jestem dumny z Żoneczki – spacerkiem wraz z Ekipą pokonują dystans od Kolumny Zygmunta aż do ul. Dolnej). Podążając historycznym Traktem Królewskim delektujemy się pięknem chwili. Zabawa jest jak zawsze przednia. Cieszę się, że po okresie świątecznym udało się zmobilizować do działania. Takie chwile są bezcenne. Nie ma nic piękniejszego niż możliwość obcowania z ludźmi, którzy z radością na ustach podzielają zbliżone do ciebie pasje. Z osobami, które są dynamiczne i pragną czegoś więcej.
Upragniona meta została zdobyta. Dobiliśmy do niej w trójkę, chwilę wcześniej odłączył się od nas Tomek P (serdeczne gratulacjony dla Marty – przebiegła swój najdłuższy, jak do tej pory dystans – wraz z powrotem do domu, ponad 15 km).
Pokonanie Traktu Królewskiego to nie tylko duży poziom satysfakcji, ale również doskonała okazja do przetestowania nowego sprzętu biegowego otrzymanego od Św. Mikołaja. Zwłaszcza przy temperaturze -8. Pełny poziom satysfakcji.
W niedzielę wracam do sportowej gry. Najpierw basenos (najdłuższy do tej pory jeśli o długość – 1,35 km – dystans kraulem) wraz z Żoneczką,
następnie wybieg. 🙂 Najwięcej frajdy sprawił mi szron na brwiach przy -10 i gęsta para wydobywająca się z moich ust. Rewelacja!!!
Fantastyczna jest możliwość wzajemnego motywowania się do działania. Dodawania inspirującej energii, która niesie ze sobą ogrom radości i wzrostu. To jest właśnie esencja DZIAŁAMY DZIAŁAMY!!!