W cudowny sposób udało się zamknąć moje majowe zmagania sportowe: razem z Chrześniaczkiem wziąłem udział w biegu. Pierwszy raz wspólnie cieszyliśmy się zdobytymi trofeami. W ostatnią sobotę maja miał miejsce debiut w dwupokoleniowym starcie biegowym. Z całą pewnością moment historyczny. Kubuś pobiegł z numerem 125, ja natomiast 123. Piaseczyńska Piątka została zamknięta. Ponadto w maju miała miejsce rekordowa ilość wybieganych kilometrów, złamałem bowiem 200 km. Jest moc!!!
Odczuwam tym większą radość bowiem w starcie wzięli udział także moja Siostrzyczka i Champion. Biegła nawet moja Klienta z Córką. Pytanie, czy poszła iskra??? Czy wykonane zostaną kolejne ruchy??? Czas zweryfikuje…
Finisz na pełnym gazie w wykonaniu Jakubka:
Pierwszy medal wywalczony przez Chrześniaczka:
Finisz Championa:
Finiszowałem na pełnym gazie:
Dałem z siebie wszystko:
Piaseczyńska Piątka w liczbach: Hr Max 193, Hr Average 181. W kategorii open: 136 miejsce. Została złamana magiczna bariera 5 min / km. W chwili obecnej średnia wyniosła 4:47 min / km. Jakby nie patrzeć jest to moja życiówka na tym dystansie. TOTALNY CZAD bowiem planowałem złamać 25:00!!!! A tu proszę, taka niespodzianka.
Kapitalny był finisz mojej Siostrzyczki, która niesiona naszym gorącym dopingiem dosłownie na ostatnich centymetrach wyprzedziła biegnącą przed Nią dziewczynę:
Bieganie z taką EKIPĄ to czysta przyjemność:
Żaden dotychczasowy bieg nie wymagał ode mnie takiego zaangażowania i energii, jak wspólny weekend spędzony z Chrześniaczkiem. Aby sprostać jego oczekiwaniom zabawowo – ruchowym trzeba być prawdziwym Stalowym Rumim 🙂 Sama słodycz.
W związku z tym następny czas zaplanowaliśmy już w terenie. Będzie można dać upust nadmiarowi energii przy wspólnym spływie i namiotowaniu. Sport na świeżym powietrzu z pewnością zdziała cuda.