„Jeśli musimy oszukiwać, żeby wygrać, lepiej pomyślmy dwa razy o tym, co robimy” Kenneth Blanchard, Norman Vincent Peale
W pierwszy weekend lipca wchodzimy w wymiarze ojciec i syn. Nie dajemy się wciągnąć w szarzyznę codzienności. Realizujemy własne marzenia, by treściwie wypełnić ofiarowany nam czas. Jesteśmy. Działamy. Relacja poniżej.
Przechadzamy się pośród zabytkowych aut.
W przypadku kilku z nich ożywają wspomnienia. Osiedlowa grupka dzieciaków gmerająca przy autach rodziców. Pierwsze zakupione auta dużo starszych kolegów z podwórka. I różne takie. Sentymentów tego typu ogarnia mnie wiele ostatnimi czasy. Czy to kwestia tego, że zwolniłem i dużo myślę? A może kwestia tego, że zastanawiam się nad własną codziennością? Sam nie wiem… Kontempluję nad własną codziennością, by żywiołowo zainspirować Adasia. Nakierować Go na piękno tego świata, z przymrużeniem oka na bagno, które nas otacza.
Wrażenia towarzyszące oglądaniu eksponatów: raczej jak u znajomego w garażu niż w klasycznym muzeum. I to w dodatku garażu znajomego zawierającego istne perełki. Ciężarówkę, którą jeździł Papież w trakcie wizyty w Polsce, auto Jaruzelskiego, czy też Wałęsy… I wiele, wiele innych. Tak można by podsumować naszą wizytę w Otrębusach. Nieco chaosu, utrudniony dostęp do niektórych eksponatów, dziwne rzeczy, które nagle ukazują się naszym oczom. Z pewnością daje się odczuć sentyment właściciela do czasów minionych. Generalnie rzecz biorąc wrażenia, jak najbardziej pozytywne. Ponownie poczułem ten magiczny impuls wiążący się z wirtualną podróżą w czasie.
Automatu serwującego gruźliczankę całkowicie się nie spodziewałem 🙂 🙂 🙂
Jeszcze bardziej zaskoczył mnie czołg z serialu „Czterej pancerni i pies”. Działamy Działamy dalej.