Nonszalancki pomysł z sobotnim treningiem przy 30 stopniach w cieniu i pełnym słońcu musiał się skończyć wcześniej niż zakładałem… Dopóki jeszcze miałem ze sobą wodę walczyłem o zrealizowanie treningu. Po jej skończeniu, odpuściłem. Z podkulonym ogonem, rozgrzany do czerwoności wróciłem do domu. Z 20-stu kilometrów wyszło 16 km, z czego we właściwym tempie raptem 13 km.