PLANOWANIA CZAS

To podróż celebrująca zmianę życia, więc się po prostu nią rozkoszujRich Roll

Nastał PLANOWANIA CZAS, zatem pora nakreślić, co będzie w najbliższym czasie stanowiło moje indywidualne sportowe wyzwania. Jeden z moich mądrych znajomych podsunął mi pod nos fantastyczny cytat. Jego autorem jest Eric Worre: „To TY widzisz przyszłość, gdy inni pozostają ślepi. To TY jesteś mądry. To TY podejmujesz działania, by żyć lepiej.”

Jak słusznie zauważa Chrissie Wellington„Gasnąca euforia zostawia po sobie pustkę i niejasną perspektywę długiej drogi do nowego celu”. Cel, do którego przygotowywałem się przez wiele miesięcy zrealizowany – dystans królewski pokonany. Pora iść dalej…

W mojej głowie kłębią się liczne pomysły, tymczasem układ mięśniowy nie nadąża za postępującą w umyśle ideą. Muszę nieco ochłonąć i powrócić na Ziemię. Czeka mnie jeszcze dużo pracy…  Uzmysłowiłem sobie, że muszę popracować nad wydolnością. Na maratonie nie udało mi się utrzymać stałego, zakładanego tempa, co pokazało, że jestem niedostatecznie wytrenowany. Wracając do słów jednego z moich sportowych autorytetów (Rich Roll): „To nie najszybszy wygrywa. Wygrywa ten, który może zwolnić najmniej”. Czas na spory wysiłek bowiem kolejne schodki do pokonania przede mną!!!

Przechodząc do konkretów, trzeba zadać sobie ponownie pytanie: Jakie nowe cele wyznaczam przez sobą? Dzięki nim będę wiedział, w którą stronę zmierzam. Jest to kluczowa kwestia bowiem, jak twierdzi Darren Hardy W życiu zauważysz, odczuwasz i dostajesz tylko to, czego szukasz. Kiedy definiujesz swoje cele,dajesz mózgowi coś, na czym może się skoncentrować i na co może zwracać uwagę.”

Zamknięcie obecnego roku:

  1. Wzięcie udziału w dwóch biegach z cyklu Grand Prix Warszawy, aby spełnić warunek na drodze do uzyskania pamiątkowego medalu (minimum 7 startów – do tej pory mam 5). Tak, lubię je kolekcjonować. To taki mały ukłon w stronę mojej chęci posiadania. Trofea sportowe, które uzyskuję dodają mi skrzydeł. Namacalnie pokazują, jaką drogę już przebyłem, ile barier pokonałem oraz uzmysławiają jak długa i wspaniała podróż jeszcze mnie czeka.
  1. Bieg Niepodległości – z pewnością będą dzikie tłumy, ale i tak powalczę o nową życiówkę na tym dystansie. Myślę, że podziałamy tutaj z dość znaczną grupą znajomych, więc szykuje się fantastyczna zabawa. Oby, jak w zeszłym roku, pogoda dopisała.
  1. Zapisanie się po raz kolejny na cykl biegów górskich na wydmie w Falenicy, co z całą pewnością pozytywnie wpłynie na właściwe budowanie formy przed kolejnym maratonem. Piaszczyste wydmy miejmy nadzieję pokryte grubą warstwą śniegu zahartują me nogi.
  1. Obowiązkowo Bieg Mikołajów – typowo dla dobrego samopoczucia i odczuwania satysfakcji wynikającej ze spalenia kilku kalorii. W minionym roku ubaw był przedni, zatem nie mogę sobie pozwolić na odpuszczenie tak zacnej imprezy w obecnym sezonie (do tej pory jeden z najfajniejszych medali mam właśnie z biegu mikołajkowego). Trzeba będzie odkurzyć czapkę Świętego Mikołaja.
  1. Przekroczenie liczby 2014 jeśli chodzi o wybiegane kilometry w całym roku 2014.

Przechodząc do 2015 roku i kolejnych lat

18.01.2015, w niedzielę, po raz drugi z rzędu chcę wystartować w Bielańskim Biegu Chomiczówki na dystansie 15 km. Ciekawa koncepcja oparta na przemierzaniu trasy poprzez osiedlowe uliczki. Biegniemy poprzez betonową dżunglę wprost do upragnionej linii mety.

Korona Maratonów Polskich

W związku z tym, że Rafał L inspiruje mnie do działania doszedłem do wniosku, że pójdę jego tropem. Stawię czoła mega wymagającemu wyzwaniu. Stanę oko w oko z KORONĄ MARATONÓW POLSKICH.  To przedsięwzięcie odwzorowane na Koronie Himalajów wiąże się z ukończeniem pięciu największych krajowych maratonów, które odbywają się w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu oraz Dębnie. Po zdobyciu „Korony” otrzymuje się honorową odznakę członkowską oraz okolicznościowy dyplom potwierdzony własnoręcznymi podpisami dyrektorów wszystkich wymienionych maratonów.

179

Plan jest prosty, aczkolwiek ambitny: do końca 2016 roku przebiegnę ulicami powyższych miast. Warszawa już zaliczona. Debiut całkowicie udany. Idziemy, w zasadzie biegniemy dalej. 🙂

Nie wiem, gdzie zaprowadzi mnie los. Nie potrafię oszacować, gdzie fizycznie będę się znajdować za siedem miesięcy, ale jednego jestem pewien: CHCĘ BIEGAĆ!!!

Działam prężnie, aby w kwietniu znaleźć się na linii startowej maratonu w Dębnie. Data całkowicie przyjemna: 12.04.2015. Niedługo po moich 33 urodzinach, zatem sprawię sobie idealny prezent.

Będę schematyczny i postąpię dokładnie tak samo, jak w przypadku półmaratonu. O tyle, o ile w pierwszym maratonie pobiegłem w ramach nauki, aby zweryfikować, jak będzie zachowywał się mój organizm przy tak katastroficznym obciążeniu, o tyle w kwietniu będę walczył o godny, jak na moje możliwości rezultat czasowy. Powalczę o życiówkę. Pamiętam jednak o istocie słów napisanych przez   Chrissie Wellington: „Presja jest złem koniecznym, jeśli chce się coś osiągnąć. Wiąże się wprawdzie z ogromnym stresem, ale jeśli stawisz mu czoło, satysfakcja ze zrealizowania planu wynagrodzi poświęcenie. Z drugiej strony, codzienny przymus może podkopywać siły, zwłaszcza jeśli potencjalne korzyści są iluzoryczne. Sztuka polega na odróżnieniu presji pozytywnej od takiej, która prowadzi na niebezpieczne manowce i odbiera chęć życia, nie dając nic w zamian.” Konkluzja jest prosta: grunt to pozytywne myślenie.

Potem przyjdzie czas na Poznań, jeszcze w 2015 roku. W październiku pojawię się w Wielkopolsce, aby doprowadzić organizm do maksymalnego wycieńczenia.

2016 rok maj Cracovia Maraton

2016 rok wrzesień Wrocław. Muszę się zorganizować do 28.09.2016 bowiem wówczas upływają dwa lata od pierwszego maratonu.

Jedyne, co mi wówczas pozostanie to wysłanie kompletnej dokumentacji, aby uzyskać pożądane odznaczenie.

Wyprawa na ranczo rowerem – w myśl koncepcji pokonywania barier w głowie, chcę pierwszy raz w życiu dotrzeć na działkę rowerem. Za pomocą siły własnych mięśni dostanę się do mojej oazy spokoju. Będzie to coś nowego w moim życiu sportowym. Potraktuję to jako wiejący świeżością podmuch wiatru.

Korona Półmaratonów Polskich

W tym przypadku zainspirował mnie Gregor. Podczas jednej z naszych telefonicznych rozmów z mocno energetycznym głosem powiedział mi o tym projekcie. A że ciężko mi odmawiać… 🙂 A tak na poważnie, projekt brzmi całkiem ciekawie i sensownie. Pamiątka także będzie zacna. Ponadto z całą pewnością temu przedsięwzięciu będzie towarzyszył gąszcz przygód, a o to przecież właśnie mi chodzi. Dzieląc pasję z innymi będę miał możliwość czerpania jeszcze większej radości z wykonywania projektu. Do zaplanowanego grafiku dołączą zatem kolejne wycieczki po naszej jakże pięknej Polsce, co niewątpliwie ucieszy moją cudowną Małżonkę – największego fana, kibica i motywatora moich działań sportowych. Za każdym razem jestem niezmiernie dumny i szczęśliwy, gdy widzę szacunek i uznanie w Jej oczach, dla barier, które pokonuję. Choć często się sprzeczamy, że pochłania mi to tak dużą ilość czasu wolnego. No ale przecież nie może być idealnie…

Jeśli pokryją się terminy startów z moimi pozostałymi zobowiązaniami będą to następujące miasta:

  • Warszawa: 29 marzec; mój numer startowy: 1431
  • Białystok w maju;
  • Grodzisk Wielkopolski w czerwcu;
  • Wałbrzych w sierpniu;
  • i na deser Gniezno we wrześniu;

180

1/4 IRON MENA

Podnieś głowę, zwalcz strach przed tym, co nowe, aby być silniejszym od przeciwności, jakie szykuje dla Ciebie los. Liczy się ruch, „Nawet gdy upadasz na twarz, wciąż posuwasz się naprzód”. Victor Kiam. Stąd też zapiszę się także na pierwszy start w triathlonie. Zakładam dystans 1/4 Iron Mena w drugiej połowie roku 2016. Start ten ma stanowić odskocznię od tematu wyłącznie biegowego, aby złapać nieco nowego wiatru we włosy, jak również wyrobić sobie opinię na temat tej, jakże zacnej dyscypliny sportowej.

181

Bieg Rzeźnika

Po zaliczeniu Korony będę gotów, aby powalczyć w pierwszym biegu ultra. Będzie to stanowiło główne wyzwanie na rok 2017, abym miał czym karmić duszę po kres mych dni. Będzie to nieprawdopodobny żar ogrzewający mnie od wewnątrz. Zgadzam się tu z fantastycznymi słowami Jima Rohna: „O rzeczach, które łatwo zrobić, łatwo się też zapomina”. Zrealizowany ultra bieg wryje się w mój umysł na zawsze. Jak znajdę partnera, najprawdopodobniej będzie to rzeźnik. Mam ambicję do to tego momentu wybiegać się jeszcze ostrzej niż dotychczas, aby móc stanąć na linii startowej wraz z Championem i nie być dla Niego kulą u nogi.  Ten towarzyski szlak biegu ciągnie się poprzez Bieszczady. Z Komańczy przez Cisną, Góry Jasło i Fereczata, Smerek oraz Połoniny do Ustrzyków Górnych. Pociągająca jest perspektywa, że bieg startuje wraz ze wschodem słońca.

182

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *