„Szukaj czasu którego nie masz”
Kropka nad „i” postawiona. Jestem na liście maratonu w Dębnie – limit 2000 biegaczy. W kwietniu powalczymy o życiówkę. Oswajam się już z tamtejszą trasą do pokonania.
Uwertura za mną. Pogrążyłem się w klimacie harmonijnej sportowej muzyki. Spokojnie wraz z każdą kolejną chwilą rozwijają się następne motywy, dochodzą nowe dźwięki. Pełen entuzjazmu dyrygent rozgrzał całą orkiestrę. Można wchodzić w kolejny wymiar…
Ciało odbudowuje się na nowo. Jeszcze kilka lat i będę mógł mówić o całkowitej wymienności, która dokonała się w moim organizmie (w końcu statystycznie przyjmuje się okres siedmiu lat). Powstałe na nowo komórki będą zdrowsze, cechujące się większą żywotnością i co najważniejsze bardziej witalne.
Znika niepotrzebna materia. Ulatnia się w nicość. W związku z tym, że natura nie lubi próżni pojawia się natomiast sprężysta tkanka mięśniowa. Wymienność komórek niezmiennie trwa. Od kiedy doszło do przewartościowania zarządzania fabryką ciała w aspekcie żywieniowo-energetycznym metabolizm zmienił się diametralnie. Wykreślam kolejne pozycje. Eliminuję słabe ogniwa na drodze do sukcesu. Tempo mojego wzrostu warunkuje bowiem najsłabszy punkt. Jest to kluczowy proces i ma wielowymiarowy aspekt. Jednym z nich jest ten związany z niezmiernie ważnymi słowami wypowiedzianymi przez profesora T. Colina Campbella: „Pozostało jeszcze wiele pracy. Środowisko medyczne jest nastawione na czerpanie zysków i utrzymywanie się z leczenia farmakologicznego i chirurgicznego. Dieta nadal pozostaje w tyle w stosunku do leków i chirurgii. ” Po prostu czas na kolejny akt sztuki zwanej życiem w jego biegowej scenie. Biegam bowiem chcę czegoś więcej. Biegam bo czuję pozytywną energię z tego wynikającą i uświadomiłem sobie, jak potężne narzędzie trzymam w dłoni. Biegam bowiem, chcę jak Dean Karnazes objawić otoczeniu zacną ideę: „Biegam, bo zanim czas zatrze ślady moich stóp, być może uda mi się zachęcić kogoś do tego, by zrezygnował z prostych dróg, wyruszył w nieznane i krok po kroku doszedł do tego samego wniosku, co ja: biegam, bo bieganie zabiera mnie dokładnie tam, gdzie chcę”. Po prostu: chcę więcej!!! DZIAŁAMY DZIAŁAMY
Zmiany są coraz znaczniejsze… Poniedziałek zaczynam treningiem eliptycznym, na który wyciąga mnie Zuzanka. Przez ponad pół godziny szarżujemy na siłowni zewnętrznej tuż przy Orliku. Rewela!!!