OKRES WAKACYJNY

Tyk, tyk, tyk… przesuwają się wskazówki zegara. Przesypują się ziarenka piasku w klepsydrze, nurt rwącej rzeki niezmiennie gna do przodu. W tym wszystkim ulokowany jest człowiek. Kwestia tego, aby odnaleźć we wszechświecie swoje miejsce. Nie należy jednak poprzestać na poczuciu sensu, a pójść dalej, by odnaleźć pasję, która pozwoli żyć pełną piersią. Odczuć ŻYCIE O WIĘKSZYM ZNACZENIU.       .

Wraz z początkiem sezonu wakacyjnego nie planuję zmieniać nic w odniesieniu do moich treningów. Oficjalnych startów biegowych mam zdecydowanie mniej, jednak wybiegane kilometry podczas relaksacyjnych przebieżek chcę poczuć w nogach… Podobnie rzecz ma się z rowerem. Mam tylko nadzieję, że się lepiej zorganizuję i uda mi się zintensyfikować działania związane z basenem. Utożsamiam się ze słowami Darrena Hardy: „Bądź gościem, który umie powiedzieć nie. To żadne osiągnięcie robić to, co wszyscy. Bądź gościem nietypowym i wyjątkowym. Jesteśmy jak żaba w garnku z powoli gotującą się wodą – nie wyskakujemy, ponieważ wzrost temperatury jest tak niewielki i delikatny, że nie zauważamy tego, że zaczynamy się gotować.”

Czy warto podejmować ryzyko? W mojej opinii zdecydowanie tak! Dlaczego? Bowiem możemy wówczas odnaleźć nieodkryte dotąd szlaki. Przemierzać drogi, gdzie nie wiemy co znajduje się za zakrętem. Czyż nie towarzyszy temu dreszczyk emocji?

71

Uprawiająca aktywności ruchowe jednostka jest niczym kula śniegowa. Swoją soczystą dawką endorfin obdarowuje mnogość osób wokół siebie, co powoduje, że przyłączają się do niej i zaczynają zmierzać w jednym kierunku. W stronę przyszłości. Grono pozytywnych osób, kreatywnie myślących o swojej przyszłości powiększa się wówczas. Społeczność ewoluuje, co tylko cieszy. Stanowi swoisty balsam dla duszy.

Mamy różne historie. Startujemy z różnych pozycji, z odmiennymi predyspozycjami, lecz łączy nas wspólny cel. Ten sam horyzont stanowiący oazę zdrowia i spokoju w perspektywie najbliższych dekad. W związku z tym możemy się wzajemnie wspierać, motywować i wyciągać pomocną dłoń, aby każdy, a przede wszystkim ten „najsłabszy” wspiął się na swój życiowy Mount Everest.

Moje siedmiomilowe buty niosą mnie ku słońcu. W swym życiu zlokalizowałem  wiadro ze złotem, z którego wyłania się wielobarwna tęcza. Mimo licznych zakrętów i różnorakich nierówności ścieżka, którą przemierzam sprawia mi coraz więcej radości. Biegnę otulony blaskiem księżyca. Swą radosną łuną rozświetla mi drogę. Delektuję się aromatem nocy. Powoli do przodu… choć nie ukrywam, że z chwilą, gdy patrzę na progres Towarzyszy i ja chciałbym więcej, ale spokojnie czekam. Cierpliwość plus ciężka praca  musi doprowadzić do efektu kumulacji.

 

Podziel się na:
  • Facebook
  • Twitter
  • Tumblr
  • LinkedIn
  • Google Bookmarks
  • email
  • PDF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *